

Pudding chia to oklepany pomysł na deser czy śniadanie. Pojawiał się wszędzie już tyle razy i w takiej ilości wersji, że trudno chyba kogokolwiek nim zaskoczyć. Ja chciałabym się jednak skupić na jednej podstawowej zalecie takich deserów. Po pierwsze w połączeniu z odpowiednimi składnikami są po prostu bardzo zdrowe. Po drugie z reguły nie są pracochłonne i właściwie robią się same. Trzecią ważną zaletą jest to, że są po prostu ładne i wcale nie chodzi o to, że dzięki urodzie możemy je serwować gościom. Ja jestem zwolenniczką ładnego gotowania. Po prostu lubię, kiedy jedzenie prezentuje się ładnie i apatycznie bez względu na to, czy przygotowuję je dla masy ludzi, czy będę jeść sama w zaciszu domowym. Najbardziej lubię w puddingach chia to, że doskonale nadają się, aby zabrać je w słoiczku do pracy, a praca to wiadomo – drugi dom. Czytaj dalej „Truskawkow0-kokosowy pudding z nasionami chia”

I zrobiła się wiosna. Nawet prawie lato. Czekałam na ten czas, bo jestem jednak takim gadem. Lubię się wygrzewać na słońcu. Lubię letnie sukienki, luźne materiałowe spodnie, klapeczki i okulary przeciwsłoneczne. Lubię spacerować, przesiadywać nad wodą, wcinać lody i nie musieć owijać się w oversizową bluzę, kiedy wychodzę na spacer z moim psem pod wieczór. Po prostu lubię czas, kiedy wyjście w domu oznacza wsunięcie japonek i to właściwie wszystko. Uwielbiam też to, że wiosną bardziej mi się chce. Nawet po pracy, wieczorem jestem skłonna wsiąść na rower i skoczyć do miasta, żeby posiedzieć w knajpie, a właściwie przed knajpą, spotykać się ze znajomymi i relaksować się ile wlezie. Temperatura przekroczyła 26 stopni, a to oznacza, że lekarze rezydenci zasłużyli na darmową wodę do picia. Doczekałam się. Moim znajomym, którym w pracy zapewnia się mleko sojowe do kawy fakt, że wodę dostajemy dopiero powyżej pewnej temperatury wydaje się zabawny, ale takie uroki pracy w instytucji państwowej… 





