Lunch/obiad

Pieczony kalafior na koniec wakacji

Podobno letnia pogoda jeszcze do nas wróci. Jak na razie zrobiło się mokro, szaro i mgliście. Patrzę jednak z optymizmem na pogodę 10-dniową i czekam na słońce. Nie mam nic przeciwko jesieni o ile jest ciepła i słoneczna. Ten czas ma dużo uroku, fajne światło i pyszne warzywa i owoce, co na maksa doceniam. Nawet nie wiecie jak bardzo.

Przepisów na pieczony kalafior czy dania z kalafiorem w roli głównej jest na blogu kilka.

Była pieczona głowa kalafiora z sosem chrzanowo-żurawionowym, satay z kalafiora i smakowity pieczony kalafior w różyczkach, kalafior pieczony w sosie z masłem orzechowym, słynna nowoorleańską kanapka Po’boy z kalafiorem. Pewnie jest tego więcej, ale grzebanie i szukanie na blogu pozostawiam już Wam. Do tego dochodzą różnego rodzaju sosy, curry czy zupy. Kalafior rządzi pod wieloma względami.

Czytaj dalej „Pieczony kalafior na koniec wakacji”
Lunch/obiad

Smakowity pieczony kalafior

W sezonie letnim pieczony kalafior wjeżdża na nasz stół wyjątkowo często. Jest genialnym dodatkiem do wielu potraw, ale może też właściwie stanowić odrębne danie. Pieczenie warzyw, tofu, ciecierzycy już dawno stały się moim sposobem na szybkie przyrządzanie urozmaiconych posiłków. Marynowane (lub nie) warzywa wrzucam na blaszkę, obok układam tofu lub ciecierzycę i piekę w piekarniku. Pod ręką mam zawsze jakiś hummus z fasoli lub ciecierzycy, przygotowane wcześniej pesto czy inny sos i tak, w prosty sposób komponuję wartościowe posiłki. Dorzucam jeszcze na talerz trochę świeżych lub kiszonych warzyw, czasami jakaś kaszę, ryż lub makaron czy dobrej jakości pieczywo i już! Tak to wygląda zazwyczaj w naszym domu. Choć oczywiście zdarza mi się gotować czy piec godzinami, testować przedziwne przepisy, jednak na co dzień idę w prostotę.

Czytaj dalej „Smakowity pieczony kalafior”
Lunch/obiad, Recenzja

Kebaby z tofu a’la rybne oraz sałatka z pieczonym kalafiorem, czyli wegańskie testy książki „Jerozolima”

IMG_1125

Niedawno miałam przyjemność poprowadzić mały pokaz gotowania podczas krakowskiej Veganmanii, organizowanej przez stowarzyszenie Otwarte Klatki. Była to już trzecia Veganmania, na której pojawiłam się w tej roli i jak zwykle miło spędziłam czas. Krakowska edycja imprezy robi wrażenie i niewątpliwie była najlepiej zorganizowaną i najsmaczniejszą spośród wszystkich, na których gościłam dotychczas. Podczas pokazu padło kilka pytań dotyczących bloga i gotowanie. Zostałam zapytana o to, czy gotuję częściej z głowy, czy z przepisów. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Na co dzień, kiedy nie przygotowuję przepisów na bloga, gotuję spontanicznie i czasami potem żałuję, że nie spisałam receptury, kiedy niespodziewanie wychodzi mi najsmaczniejsze danie świata. Coraz rzadziej natomiast sięgam po gotowe receptury, zaglądam do wegańskich książek i na blogi. Moją największą inspiracją stały się książki kucharskie, którym daleko do weganizmu czy wegetarianizmu, ale „weganizowanie” receptur, które tam znajduję sprawia mi chyba obecnie największą frajdę. Od kilku miesięcy testuję książkę „Jerozolima” i końca przygody z tym wydawnictwem nie widać. Dla mnie to kuchnia idealna, dużo tam moich ulubionych smaków, przypraw, warzyw, ryby zastępuję tofu, inne mięso sojową teksturą czy tempehem. Dodaję jakiś składnik lub zabieram i gotuję trochę, jak w „Jerozolimie”, a trochę po swojemu. Efekty? Baaardzo satysfakcjonujące. Czytaj dalej „Kebaby z tofu a’la rybne oraz sałatka z pieczonym kalafiorem, czyli wegańskie testy książki „Jerozolima””