Wypieki i słodycze

Nowoorleańskie pączki, czyli wegańskie beignets

To znowu ja, Wasza osobista fanka kuchni amerykańskiej. Czekam na nagrodę od Ambasady Amerykańskiej w Polsce za promowanie ich kultury za sprawą kuchni. Żartuję oczywiście, ale przeglądając mojego bloga łatwo zauważyć, że od dłuższego czasu to kuchnia USA wywiera na mnie największy wpływ. Może wynika to z tego, że największą inspiracją są dla mnie podróże, a moje życie potoczyło się tak, że obecnie jedynym kierunkiem, jakie obieram jest Filadelfia, gdzie podróżujemy regularnie na kontrolne wizyty szpitalne z Alexem.

Czytaj dalej „Nowoorleańskie pączki, czyli wegańskie beignets”
Wegańskie Boże Narodzenie, Wypieki i słodycze

King cake, wegańskie ciasto Trzech Króli z Nowego Orleanu

Nowy Orlean skradł mi serce ponad trzy lata temu od pierwszych sekund pobytu. Był diametralnie inny od Nowego Jorku, do którego wzdychałam kilka godzin przed lądowaniem w NOLA, ale inny nie znaczy gorszy. Inny to inny. Nie ma co porównywać, bo zestawienie ze sobą tych miast jest jak porównanie jabłka z granatem. Są różne, oba mają urok, choć tkwi w czymś zupełnie innym. Oczywiście znam osoby, którym Nowy Orlean zupełnie nie przypadł do gustu, więc nie zamierzam Wam się nachalnie narzucać z moją miłością do tego miasta, ale zdecydowanie jest to miejsce z wyjątkowym klimatem, luzem, pełne muzyki i przychylnie nastawionych ludzi. Jest barwne, głośne, czuć wpływy wielu kultur, czuć niełatwą historię i to, że NOLA po Katrinie wstaje z kolan. Spotykają się tu wpływy afrykańskie i europejskie, dając naprawdę niesamowity efekt widoczny w sztuce, jedzeniu i mentalności. Trochę Stany, trochę Karaiby. Bardzo gorąco polecam Wam książkę „Dziewięć twarzy Nowego Orleanu” wydawnictwa Czarne, która pomoże zrozumieć zawiłe losy miasta i jego mieszkańców. Jedynym z moich marzeń jest móc tam wrócić od czasu do czasu, aby naładować się niezwykłą energią tego miasta. Może w okresie Boże Narodzenia? A może w karnawale?

Czytaj dalej „King cake, wegańskie ciasto Trzech Króli z Nowego Orleanu”
Lunch/obiad

Po’boy z kalafiora, czyli kanapka rodem z Nowego Orleanu

Facebook przypomniał mi ostatnio, że dokładnie trzy lata temu o tej porze byłam w Nowym Jorku. Z Nowego Jorku udałam się do Nowego Orleanu. To co najlepiej pamiętam z tych wakacji i to, co zrobiło na mnie kolosalne wrażenie to jedzenie. Niesamowicie dobre jedzenia. Zarówno Nowy Jork, jak Nowy Orlean to mekka dla koneserów pysznej kuchni. To również raj dla wegan, bo wybór jedzenia był kolosalny i nawet uwielbiany przeze mnie pod kątem kulinarnym Berlin, lekko gasł w cieniu amerykańskich miast, które wtedy odwiedziłam. Późniejszy pobyt w Filadelfii oraz niedawny wyjazd do Philly i NYC tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że nikt nie nakarmi mnie tak dobrze, jak Amerykanie. Plany książkowe mam inne, ale czuję w kościach, że kiedyś moje doświadczenia z kuchnią amerykańską skończą się co najmniej e-bookiem, choć wiadomo, że marzy się papier…

Czytaj dalej „Po’boy z kalafiora, czyli kanapka rodem z Nowego Orleanu”
Lunch/obiad

Smakowity pieczony kalafior

W sezonie letnim pieczony kalafior wjeżdża na nasz stół wyjątkowo często. Jest genialnym dodatkiem do wielu potraw, ale może też właściwie stanowić odrębne danie. Pieczenie warzyw, tofu, ciecierzycy już dawno stały się moim sposobem na szybkie przyrządzanie urozmaiconych posiłków. Marynowane (lub nie) warzywa wrzucam na blaszkę, obok układam tofu lub ciecierzycę i piekę w piekarniku. Pod ręką mam zawsze jakiś hummus z fasoli lub ciecierzycy, przygotowane wcześniej pesto czy inny sos i tak, w prosty sposób komponuję wartościowe posiłki. Dorzucam jeszcze na talerz trochę świeżych lub kiszonych warzyw, czasami jakaś kaszę, ryż lub makaron czy dobrej jakości pieczywo i już! Tak to wygląda zazwyczaj w naszym domu. Choć oczywiście zdarza mi się gotować czy piec godzinami, testować przedziwne przepisy, jednak na co dzień idę w prostotę.

Czytaj dalej „Smakowity pieczony kalafior”
Lunch/obiad

Wegańskie gumbo prosto z Nowego Orleanu

P1160769

W Nowym Orleanie, gdzie zbiegają się ze sobą wpływy kultur afrykańskich, francuskich, hiszpańskich i kreolskich spotykamy niezwykle oryginalną kuchnię, na którą nie trafimy nigdzie więcej. Dania cieszące się ogromną popularnością w Luizjanie, może nie podbiły świata, jak kuchnia włoska czy francuska, ale mają ogromną wartość dla kultury południa Stanów Zjednoczonych, Luizjany. Spotykamy tu bardziej wyrafinowaną, zbliżoną do kuchni francuskiej – kuchnię kreolską, ale też prostą, niemal chłopską kuchnię cajun, z charakterystycznymi dla niej ryżem z czerwoną fasolą, jambalayą czy gumbo. Dania te stanowią dziedzictwo kulturowe Nowego Orleanu i odwiedzając to miasto nie sposób nie spróbować chociażby gumbo. Tradycyjnie dania mięsnego, ale mam dla Was dobrą wiadomość, bez większego problemu znajdziecie jego roślinną wersję. Polecam odwiedzić chociażby The Seed, wegańską restaurację, która serwuje roślinne dania inspirowane kuchnią południa. Czytaj dalej „Wegańskie gumbo prosto z Nowego Orleanu”

Lunch/obiad

Nowoorleańska czerwona fasola z ryżem

P1160307

Każdy kraj, a nawet region danego kraju posiada charakterystyczne dania, które nie zawsze są super piękne czy wielce wyszukane, ale zawsze są smaczne i przywołujące dobre skojarzenia. Dania kryjące się pod pojęciem comfort food. Takie jednogarnkowe specjały, które gotuje się od razu w dużej ilości, które nie wymagają wielkiej uwagi, a potrzebują czasu. Muszą się podusić i i pogotować, aby odpowiednio przesiąknąć aromatami i stać się naprawdę smakowite. Tak jest z polskim bigosem i tak jest z nowoorleańską czerwoną fasolą z ryżem, w oryginale nazywaną slow-cooked red beans and rice. Namaczanie fasoli, a później gotowanie tego dania trochę trwa, ale efekt jest zniewalający. To nie jakiś tam schaiss mit reis, jak to mawiają znajomi z Niemiec. To super pyszne i odżywcze danie, które w rozgrzewa, syci i karmi. Ciało i duszę.  Czytaj dalej „Nowoorleańska czerwona fasola z ryżem”