Wypieki i słodycze, Święta

Wegański dyniowy sernik z tofu z posypką z pestek dyni, czyli po prostu dyniowy tofurnik

IMG_0808

Chyba muszę usiąść i podliczyć ilość dyniowych przepisów, którymi zdążyłam się z Wami podzielić podczas ponad sześciu lat blogowania. Nawet na stronie pod nowym adresem, na której się teraz znajdujecie jest ich całkiem sporo, a co dopiero, gdy zajrzymy w czeluście bloga Hello Morning pod dawnym adresem… Nic dziwnego, bo jestem wielbicielką pękatych dyń i moment, gdy pojawiają się w ogrodach i sprzedaży – w warzywniakach, na rynkach i targowiskach cieszy mnie chyba bardziej,  niż truskawki w czerwcu.

IMG_0844

Kiedyś dynia była po prostu dynią. Zwykłą. Obecnie dostępne jest mnóstwo odmian i w zależności, co zamierzamy upichcić, sięgamy po inną. U mnie wciąż prym wiedzie dynia hokkaido, bo jest mała, poręczna, można upiec bądź ugotować ją w skórce i jeść w takiej postaci. Prosto się ją obrabia i jest w sam raz na obiad dla dwóch osób. Dynię hokkaido szczególnie upodobałam sobie, jako podstawę musu, tudzież puree, z którego przygotowuję wypieki i desery – tofurniki na zimno i pieczone, jaglanki, budynie, lody czy chałki. Lubię też ją podpiec w kawałkach, posypaną wędzoną papryką i zjeść z sosem orzechowym lub sezamowym.

Inną dynią, którą sobie bardzo upodobałam jest dynia piżmowa, która najczęściej ląduje w zupach, gulaszach i sosach. Jest mniej słodka, niż inne gatunki dyń, dlatego idealnie sprawdza się w daniach wytrawnych, co nie oznacza, że nie możemy wykorzystywać jej w wypiekach.

Dynia makaronowa czy muscat są również wdzięcznymi odmianami dyń, ale ze względu na włóknistą strukturę miąższu bardziej nadają się do gulaszy lub na placki, niż na musy i puree.

Ajjjj, ale się rozpisałam… Prawda jest jednak taka, że o jedzeniu mogę nawijać, jak katarynka i bardzo łatwo wpadam w słowotok. Zresztą, niedawno ktoś mi powiedział, że miło się mnie słucha, jak tak mówię o tym jedzeniu. To mówię.

IMG_0856

Tofurniki przerobiłam w co najmniej kilkudziesięciu wersjach. Gdyby ktoś poprosił mnie o jedną, kluczową radę dotyczącą tofurnika to powiedziałabym, że najważniejsze jest zakwaszenie tofu sokiem z cytryny. W ten sposób smakiem bardziej będzie przypominała kwaskowaty twaróg i pozbawimy go niepożądanego sojowego posmaku. Może rada nie jest bardzo oryginalna, ale w moim odczuciu jest to najczęstszy błąd, który spotykam jedząc tofurniki, w różnych miejscach. W przepisie podałam sok i skórkę z jednej cytryny, ale ja sama, zwłaszcza, gdy owoce są małe bardzo często używam dwóch cytryn. Słabo zakwaszony tofurnik jest po prostu mdły. Swego czasu, zwłaszcza, gdy mieszkałam na wrocławskim Biskupinie z piekarnikiem, który nie współpracował, opanowałam sztukę przygotowywania tofurników na zimno niemal do perfekcji. Przyznam szczerze, że wolę jednak te pieczone, a dyniowy wariant jest obłędny. Robię go już od kilku lat i zupełnie nie wiem, dlaczego dopiero teraz podaję Wam przepis… W gąszczu pomysłów trudno dzielić się wszystkim, a tofurniki dyniowe są dość popularne i pojawiają się na wielu blogach, więc nie czułam, że jest to najoryginalniejsza receptura, a którą mogę wyjść do czytelników. W końcu jednak nastał ten dzień. Oto i on. Tofurnik dyniowy.

IMG_0834 IMG_0847

Nadzienie:

  • 500 g tofu naturalnego ( użyłam bio tofu Polsoi)
  • 1 średniej wielkości, dojrzały banan
  • 1/2 szklanki cukru trzcinowego
  • 1 i 3/4 szklanki puree dyni (dowolnej odmiany)
  • 75 g orzechów nerkowca
  • 3 łyżki oleju rzepakowego
  • 3 łyżki mąki kukurydzianej
  • sok z 1 cytryny (lub 2 jeśli owoce są małe)
  • skórka z jednej cytryny ( lub z dwóch, jeżeli owoce są małe)
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 3/4 łyżeczki cynamonu
  • 1/4 łyżeczki imbiru
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub cukru z prawdziwą wanilią

Posypka:

  • 2 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżka oleju kokosowego
  • 1/2 szklanki pestek dyni

Rozgrzej piekarnik do 180 st.C . Jeżeli używasz blendera innego niż Vitamix, nerkowce namocz w ciepłej wodzie i pozostaw na 2-6 godzin.

Zmiksuj przy pomocy blendera ręcznego lub kielichowego: nerkowce, puree z dyni, cukier, oraz banana, przyprawy, wanilię, sól, mąkę kukurydzianą.

Tofu odsącz, wyciśnij w dłoniach nadmiar wody, umieść w osobnej misce lub kielichu blendera. Dodaj skórkę z cytryny, sok z cytryny i olej. Zmiksuj na gładką masę.

Połącz tofu z masą dyniowo-nerkowcową.

Małą tortownicę wysmaruj olejem. Spód możesz wyłożyć papierem do pieczenia przez smarowaniem. Przelej masę z tofu i dyni. Wstaw do piekarnika i piecz około 20-25 minut.

W międzyczasie rozpuść na patelni olej kokosowy, dodaj cukier i podgrzewaj do czasu, aż zacznie się karmelizować, nabierze lekko brązowego koloru (nie spal!). Wymieszaj pestki dyni z karmelem i odstaw. Po 20-25 wysuń tofurnik z pieca, równomiernie posyp przygotowanymi pestkami w karmelu. Delikatnie wciśnij je je w ciasto. Wstaw ponownie do piekarnika i piecz przez kolejne 20-25 minut.

IMG_0823

IMG_0858

IMG_0862

IMG_0865

21 myśli w temacie “Wegański dyniowy sernik z tofu z posypką z pestek dyni, czyli po prostu dyniowy tofurnik”

  1. Skoro możesz tyle nawijać o jedzeniu, to chyba byśmy się dogadały 😀
    Warto wrzucać nawet oczywiste przepisy, bo ile kucharzy, tyle sposobów tak naprawdę. I dla kogoś może to wcale takim oczywistym nie być.
    Ja na początku mojej tofurnikowej kariery robiłam dwa błędy- za mało cytryny i za dużo skrobi. Panicznie bałam się, że ciasto będzie się rozpadać. W efekcie wychodziła mi słodka, mdła guma.

    Polubienie

  2. Uwielbiam serniki, a ze mieszkam w Niemczech i prawdziwy twarog to tutaj produkt rzadki (choc dosc latwo dostepny np w sklepach rosyjskich, w tureckich tez widzialam cos podobnego, ale jeszcze nie probowalam), za to tofu dostane wszedzie, zdecydowalam sie wyprobowac ten przepis – no i chce troche ograniczyc nabial. Zrobilam bez dyni (zuzylam ja wczesniej na zupe) i mi smakuje, ale banan wywolal prawie wojne domowa (moj Maz nie toleruje zapachu dojrzalych bananow, a ten byl, coz, bardzo dojrzaly :). Nastepnym razem sprobuje zrobic bez banana, moze jakis pomysl, czym go zastapic? Ale wielkie dzieki za inspiracje!

    Polubione przez 1 osoba

      1. Ostatecznie udało się, możliwe że miałam mniejsza foremkę niż w przepisie, ponieważ ciasto piekłam około półtorej godziny. Wyszło w smaku naprawdę dobre, ja czułam głównie cytrynę (dałam dwie) i przez to było to ciekawe smakowo ciasto 😄

        Polubienie

Dodaj komentarz