Jedno jest pewne. Nikt na całym świecie nie zna się się tak dobrze na pieczeniu słodkich bułeczek, jak Szwedzi. To ich dziedzictwo narodowe, z którego słyną na całym świecie i sama nie wiem co jest bardziej popularne – bułeczki czy Ikea. Kanelbullar, czyli cynamonowe ślimaczki zjemy dziś naprawdę w całym zachodnim świecie. Stanowią idealny dodatek do kawy, poprawiają humor i są tak smaczne, że budzą same dobre uczucia. Człowiek wgryza się w tą bułeczkę i od razu robi się lepiej. Mija nawet złość na te wszystkie problemy, które co chwile stają nam na życiowej drodze i ma się ochotę karmić nimi cały świat. Do cynamonowych ślimaków wracam szczególnie często (co można zaobserwować na moim profilu na Instagramie), bo są bardzo wdzięczne. Przygotowuje się je prosto, zawsze wychodzą i są pyszne.
W Szwecji trzynastego grudnia jest obchodzony Dzień św. Łucji, patronki kraju. Obecnie święto to ma bardzo niewiele wspólnego z religią. Tego dnia odbywają się pochody, podczas, których dzieci przebierają się za rozmaite postaci, ze św. Łucją na czele. Jada się też specjalnie przygotowane z okazji tego święta lussekatter, czyli szafranowe bułeczki z rodzynkami, zazwyczaj w kształcie litery S. Pierwszy raz o tym święcie dowiedziałam się z jakiegoś świątecznego katalogu Ikea, lata temu. Jak widać wiedzę o świecie można czerpać z baaardzo różnych źródeł.
Od dawna planowałam je upiec szafranowe bułeczki św. Łucji, bo jestem największą fanką ciasta drożdżowego w tej galaktyce, ale nigdy do tej pory nie udało mi się ich przygotować. Do dziś. Dziś stanęłam na wysokości zadania i upiekłam lussekatter w samiutkie imieniny Łucji. Brawo ja.
Jakie są? Słodkie, aromatyczne, bo szafran nadaje im niepowtarzalnego posmaku, mięciutkie i doskonale nadające się na zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Jeżeli chcecie poeksperymentować i zaskoczyć najbliższych czymś innym niż makowiec, lussekatter mogą być hitem świąt w Waszych domach. Dodam tylko, że oczywiście moja wersja jest w 100% roślinna. Szukając przepisu natrafiłam na film na YouTubie i blog pewnej Szwedki, gdzie podany był przepis na roślinną wersję bułeczek św.Łucji. Niestety po szwedzku, ale kiedy połączyłam treść z bloga z obrazem filmu na YouTubie udało mi się (chyba) wszystko zrozumieć. Przepis nieco zmodyfikowałam, zastępując olej kokosowy słonecznikowym. Poza tym pozostałam wierna oryginałowi.
Zabieramy się za pieczenie?
Składniki:
- 250 ml mleka roślinnego (owsianego, sojowego, migdałowego)
- 3 łyżki oleju słonecznikowego
- 1,5 g nitek szafranu
- 3 g suchych drożdży
- ok. 1/2 łyżeczki soli
- 100 g cukru np. trzcinowego
- 420 g mąki pszennej + odrobina do wyrabiania
- 150 g rodzynków, zalać wodą, aby zmiękły i odstawić na bok
W dużej misce wymieszać suche składniki: mąkę, sól, cukier i drożdże. W rondu podgrzać mleko z olejem i wymieszać z szafranem. Ostudzić do temp. ok. 40-45 stopni. Dodać płynną mieszankę do suchych składników, wymieszać, a następnie wyrabiać na blacie podsypanym mąką, do czasu aż powstanie nam elastyczne ciasto, nie klejące się do rąk. Pod koniec wyrabiania, żeby nie przesadzić z ilością mąki dobrze jest posmarować dłonie olejem. Ciasto lepiej będzie odrywać się od rąk, a jednocześnie nie będzie zbyt suche. Odłożyć około 32 rodzynki na bok, a pozostałą część dodać do ciasta i wyrabiać, aby się wymieszały. Ciasto odstawić do wyrośnięcia na około 60 minut, aby podwoiło swoją objętość.
Ciasto podzielić na 16 równych części. Z każdej części uformować około 20 cm wałeczek, który należy zawinąć w kształt litery S. Bułeczki ułożyć na blasze wyłożonej papierem, przykryć ręczniczkiem i pozostawić do wyrośnięcia na około 40-60 minut. Następnie posmarować aquafabą lub mlekiem roślinnym, przyozdobić pozostałymi rodzynkami i piec przez 8-12 minut w temp. 225 °C. Gotowe ostudzić na kratce.
Witam,
Moge podrzucic przepis na weganskie szafranowe buleczki (tak jak cynamonowe kanelbullar) z nadzieniem z mandelmassa oraz skorka z pomaranczy. Mieszkam od lat w Szwecji i tak, to prawda. Lussekatter to tradycja!! Szafran zaczynaja sprzedawac juz na koniec pazdziernika, czesto w promocji – kupuje od razu i pieke je juz przed St. Lucia.
Zamrazam – i prosze – dzis swiezutkie (prosto z zamrazalnika :)) lussekatter oraz buleczki z mandelmassa.
Pozdrawiam. Swietny blogg !!
PolubieniePolubienie