Kiedy kilka lat tamu opublikowałam na blogu przepis na gnocchi z dyni, w komentarzach na moim profilu na Facebooku zmieszano mnie z błotem za brak umiejętności posługiwania się językiem polskim, bo przecież to są KOPYTKA, a nie żadne tam gnocchi. Nie za bardzo się spięłam tą sytuacją, bo język to twór żywy, a poza tym daleka jestem od nacjonalizmów. Język włoski jest piękny i do kulinariów pasuje jak mało co! Niemniej, między nami mówiąc, te wszystkie kluchy, bez względu na pochodzenie, mają tak podobny skład i kształt, że nazewnictwo jest sprawą umowną.
Dziś przychodzę do Was z gnocchi (czytaj: nioki) ponownie. Po dyniowych i klasycznych – ziemniaczanych z sosem marinara , przyszedł czas na gnocchi prawdziwie letnie, bo… z bobu. To danie to próba przemycenia bobu do naszych posiłków w taki sposób, aby zaakceptował go mój chłopak. Nie jestem taką tam pierwszą lepszą przemytniczką, bo wyzwania podejmowałam się już w kotletach i humusie z bobu. Powiem szczerze, że nie mogę mówić o sukcesie, bo Paweł podczas obiadu cały czas mówił, że nie może przestać myśleć, że to z bobu… Nie łatwo jest być z blogerką kulinarną, bo zawsze będzie próbowała wcisnąć ci coś, czego nie lubisz…
Największą trudnością tego dania jest to, że niestety bób trzeba po ugotowaniu obrać ze skórki, a to żmudna i nudna robota, którą należy odhaczyć, względnie przekazać komuś innemu, najlepiej wrogowi, ale mogą być też na przykład dzieci.
W mojej kuchni znajdziecie sporo dziwnych przedmiotów, których używam 2-3 razy do roku, ale pasja to pasja. Nic nie poradzę, że bez tych wszystkich bibelotów moja kuchnia wydaje się być niekompletna. Dlatego posiadam na przykład deseczkę do robienia rowków w gnocchi, dzięki czemu kluski wyglądają, jak jakieś larwy czy inne robale. Podobne rowki możecie wykonać widelcem lub w ogóle olać temat i pokroić gnocchi, jak kopytka – spoko, spoko Włosi też tak robią.
Moje bobowe gnocchi podałam z szałwią i oliwą, ale możecie zdecydować się na pesto lub jakiś inny, warzywny sos. Wszystko dozwolone!Składniki:
- 500 g bobu, ugotować do miękkości i obrać ze skórki
- 2-3 łyżki wody
- 2 łyżki oliwy z oliwk
- 1/2-1 łyżeczki soli
- łyżka mielonego siemienia lnianego
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- świeżo mielona gałka muszkatołowa
- 50-70 g mąki pszennej
- oliwa
- 20 listków świeżej szałwi
- świeżo mielony pieprz
Bób ugotować na miękko, obrać i przepuścić przez praskę lub maszynkę do mięsa. Dodać pozostałe składniki poza mąką i wymieszać, a następnie dodać mąkę zaczynając od 50 g i zagnieść elastyczne ciasto. Jeżeli jest za suche dodać wodę, jeżeli na mokre mąkę. Odłożyć ciasto na 10 minut. Następnie podzielić na 4 części. Z każdej uformować wałeczek, obficie podsypując mąką i pokroić na małe kluseczki. Można wyżłobić rowki przy pomocy deseczki do formowania gnocchi lub widelcem. Ugotować w osolonym wrzątku.
30 ml oliwy z oliwek rozgrzać na patelni, wrzucić listki szałwii i smażyć, aż będą kruche, dodać 15 ml oliwy i zamieszać. Oliwą z ziłami polać odcedzone gnocchi, posypać pieprzem, opcjonalnie płatkami drożdżowymi lub wegańskim parmezanem.
Nie mogłabym obierać ugotowanego bobu, bo cały bym od razu zjadła 😛 uwielbiam bób i ten czas w roku 🙂 a bobowe gnocci wyglądają cudnie!
PolubieniePolubienie
Da radę zastąpić czymś siemię lniane?
PolubieniePolubienie
Można spróbować pominąć w ogóle, ew. dać łyżkę więcej mąki ziemniaczanej lub mąkę z ciecierzycy.
PolubieniePolubienie
Oj tak , wygląda przepysznie , ja też uwielbiam bób i wszystko z nim 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wygląda pysznie 😀 Uwielbiamy bób, więc musimy spróbować 🙂
PolubieniePolubienie
Zawsze chciałam spróbować gnocchi, ale nie mogłam znaleźć dobrego przepisu. Teraz chętnie je zrobię 🙂
PolubieniePolubienie