Bez kategorii

Przemyt na wielką (włoską) skalę: gnocchi z bobu

_1110702Kiedy kilka lat tamu opublikowałam na blogu przepis na gnocchi z dyni, w komentarzach na moim profilu na Facebooku zmieszano mnie z błotem za brak umiejętności posługiwania się językiem polskim, bo przecież to są KOPYTKA, a nie żadne tam gnocchi. Nie za bardzo się spięłam tą sytuacją, bo język to twór żywy, a poza tym daleka jestem od nacjonalizmów. Język włoski jest piękny i do kulinariów pasuje jak mało co! Niemniej, między nami mówiąc, te wszystkie kluchy, bez względu na pochodzenie, mają tak podobny skład i kształt, że nazewnictwo jest sprawą umowną.   Czytaj dalej „Przemyt na wielką (włoską) skalę: gnocchi z bobu”

Bez kategorii

Gnocchi w sosie marinara

_1020419

Za oknem zrobiło się lato. Z żalem myślę o nieuchronnie nadciągającym tygodniu pracy, podczas którego tak trudno znaleźć chwilę dla siebie i dla bliskich. Brakuje czasu na relaks i wakacyjną beztroskę. Trzeba sobie jakoś poradzić. Dla mnie najlepszą odpowiedzią na wszystko jest jedzenie. Uwielbiam cały proces przygotowywania jedzenia – od zakupu produktów, przez gotowanie, po oczywiście konsumowanie tego, co się wyczarowało. Jedzenie jest sposobem na świętowanie, ale też moja terapią zajęciową. Często jedynym sposobem na to, aby nie dać się zwariować. Potrafię przygotować naprawdę pyszny obiad w 15 minut, ale zdarza mi się gotować godzinami. W tym czasie rozmyślam i układam sobie od nowa świat w głowie. Gotując widzę natychmiastowe efekty swojej pracy, jest to dla mnie akt twórczy i sposób na rozładowanie. Może gdybym umiała dobrze grać na jakimś instrumencie tworzyłabym muzykę, albo gdybym malowała przelewałabym swoje nastoje na płótno. Niestety umiem tylko gotować, więc jest to jedyny sposób na wyrażenie siebie, swoich emocji, nastrojów, uczyć.  Czytaj dalej „Gnocchi w sosie marinara”