Przepadłam. Jak kamień w wodę. Myślałam, że czerwcu zasypię Was masą przepisów na pyszne, piękne i apetyczne letnie jedzenie, a tym czasem niemal zniknęłam. Ech… Ile to już razy moje wyobrażenia o życiu rozmijały się z rzeczywistością…? Miliard chyba będzie. Czerwiec upłynął błyskawicznie, a większość dobroci, które rodziły się w mojej kuchni zasłużyła co najwyżej na zdjęcie na Instagramie. Może lipiec będzie bardziej przyjazny? Zapewniam, że pomysłów mam po pachy i liczę, że kosmos będzie mi sprzyjać. Pojawią się też nowe filmy i trochę postów bardziej do czytania, niż gotowania. Trochę egzystencjalnego bełkotu. Dziś na przykład Pani sprzedająca mi poziomki na rynku zapewniała, że dzieci będą się cieszyć zrywając owoce prosto z krzaczka. Jakie dzieci? – pomyślałam – Czy wyglądam na matkę? Przecież w klubach wciąż pytają mnie o dowód. Matko Boska Roślinna ratuj! Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem tej niewybaczalnej pomyłki był fakt, że poszłam na ryneczek prosto z dyżuru i być może wyglądałam na styraną życiem. W końcu realnym mamom daleko do wypoczętych, pięknie ubranych i nieskazitelnie umalowanych i uczesanych „InstaMamuś”. Nim się rozpędzę zacznę pisać na temat, o którym pojęcie mam raczej blade, płynnie przejdę do tematu jedzenia. Dziś serwuję kalafior w formie szaszłyków. Trochę na styl tajskiego satay. Nie jest to zresztą pierwszy satay na moim blogu, natomiast z dużo prostszych składników, niż poprzednik. Już dawno czaiłam się na ten pomysł, ale czekałam na lato, czyli czas, kiedy kalafior jest najlepszy, najsmaczniejszy i najtańszy. W końcu taka jest kuchnia roślinna. Prosta i wykonana z sezonowych składników. Tutaj nie potrzeba nam wielce wydumanych produktów, aby stworzyć coś nieziemsko pysznego. Czasami warto dać szansę tym najprostszym warzywom, w końcu z ziemniaków możemy przygotować sos serowy, a z czerwonej kapusty i słonecznika przepyszne pesto!
O ile pierwszy etap pieczenia satay – kalafiora najlepiej wykonać w piekarniku, o tyle w drugim etapie pieczenia możecie spróbować wrzucić kalafior na grillowy ruszt. Danie to jest więc, jak sami widzicie na wskroś wakacyjne. Polecam.
Składniki na marynatę:
- 200 ml mleka kokosowego
- 4 łyżki jasnego sosu sojowego
- 2 łyżki oleju sezamowego, może być również z orzechów arachidowych lub inny wyrazisty w smaku
- 1 łyżka octu ryżowego lub soku z limonki
- 1 ząbek czosnku, przetarty
- 1 łyżka sosu sriracha (możesz użyć innego sosu chili)
- 1 łyżka cukru kokosowego lub trzcinowego
- 1 łyżka pasty miso ( można pominąć i dodać 1-2 łyżki sosu sojowego)
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- 1 łyżeczka mielonej kolendry
- 1 /2 łyżeczki wędzonej papryki
- 1 łyżka przetartego korzenia imbiru
- 1 łyżeczka curry w proszku
- główka kalafiora
Przygotowanie:
Składniki marynaty, czyli wszystkie wymienione w składzie z wyłączeniem kalafiora, umieścić w blenderze kielichowym lub pojemniku z ostrzem typu S i zmiksować na jednolity sos. Kalafior umyć, podzielić na różyczki, nie za małe, aby bez trudu udało się ja nakłuć na patyki do szaszłyków. Wymieszać rozdrobniony kalafior z marynatą, zamknąć w szczelnym pojemniku i odstawić na co najmniej 4-5 godzin, a najlepiej na kilkanaście (na noc). Po tym czasie przełożyć zamarynowany kalafior na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i zapiekać w piekarniku rozgrzanym do 200 °C przez około 25 minut. W tym czasie namoczyć 8 patyków do szaszłyków (aby się nie przypaliły w trakcie pieczenia lub grillowania). Po 25 minutach wyciągamy kalafior z piekarnika, odstawiamy na kilkanaście minut. Jeżeli mamy w domu piekarnik z funkcją grilla włączamy ją. Na patyki do szaszłyków nakłuwamy podpieczony kalafior i zapiekamy/grillujemy przez kolejne 10minut do czasu, aż się zarumieni. Gotowy satay kalafiorowy posypujemy sezamem i podajemy z ulubionymi ostrymi sosami.
Zapewne zostanie Wam nieco marynaty po kalafiorze. Z powodzeniem możecie wykorzystać ją do zamarynowania tofu lub tempehu.
Szaszłyki Satay jadłam tylko z polędwiczek kurakowych z dodatkiem grubo krojonych orzeszków archaidowych. Jednak ten kalafiorek również mnie przekonuje 🙂 Wszystko z azjatycką nutą, do mnie zresztą przemawia 😉
PolubieniePolubienie
co fantastyczny pomysł 😀 na pewno skorzystam! 🙂
PolubieniePolubienie
Nie zawsze po drodze mi z kuchnią wegańską, ale ten rumiany kalafior wygląda i pewnie smakuje wspaniale! Wypróbuję na pewno 🙂
PolubieniePolubienie
Koniecznie!
PolubieniePolubienie