Lunch/obiad

Wegańskie langosze, czyli słynny węgierski przysmak w wersji roślinnej

_1050262

Na Węgrzech byłam lata temu. Tak dawno, że większość wspomnień widzę jak przez mgłę. Jednak nie smaki. Smaki zawsze wracają do mnie z równie intensywną siłą, jakbym zwiedzała Eger czy Budapeszt miesiąc temu. Świat odbieramy poprzez zmysły. To chyba dla wszystkich oczywiste. Zmysł wzroku mam zdecydowanie słabszy niż smaku czy węchu, które nota bene są bardzo ze sobą powiązane. Wzrok? Jestem okularnicą i biorę to na swoje usprawiedliwienie. 

Z rodzinnych wakacji na Węgrzech pamiętam jeszcze niezbyt przyjemny zapach wód termalnych, ale woń siarkowodoru to nie perfumy… Wracając jednak do smaków: arbuzy, melony, cukinie, bakłażany i papryki są na Węgrzech naprawdę niesamowicie pyszne, aromatyczne i w ogóle najlepsze.

_1050270

Langosze kupowaliśmy z reguły jako przekąskę, gdy chodziliśmy na basen. W oryginale nie są wegańskie, bo w składzie zawierają mleko, a podobno tradycyjnie są smażone, podobnie jak w Polsce pączki, na smalcu. W praktyce oznacza to obecnie fryturę. Z reguły roślinną, ale w niektórych przypadkach mieszaną.

Langosze podawane są z sosem czosnkowym, ze śmietaną i żółtym serem, ale również na słodko, chociażby z cukrem pudrem. Tak naprawdę wariacji jest mnóstwo. Ja najchętniej sięgałam po takie bez dodatków. Zresztą mam tak do dziś.

Weganizm w 2017 roku jest prosty. 100 razy prostszy niż 5 lat temu i milion razy łatwiejszy niż przed dekadą, a uwierzcie mi,  że wiem o czym mówię. Wiadomo, że wciąż jest mnóstwo miejsc, gdzie osobom na diecie roślinnej jest trudniej, ale skoro smażę langosze, które polewam owsianą śmietaną i posypuję gotowym wegańskim żółtym serem to oznacza to jedno: postęp. Kiedyś po pierwsze takie frykasy przywoziło się z Niemiec lub Anglii, a po drugie miały raczej zaporową cenę na polskie warunki. Teraz kupuję je w lokalnych sklepach i marketach. Stają się normą. Zanim zaczniesz mnie pouczać, że to niezdrowe lub pytać o to, czy nie lepiej zrobić z fasoli, zastanów się dlaczego użyłam gotowców, skoro robię pyszna śmietankę słonecznikową i świetny parmezan z płatków drożdżowych. Zrobiłam to z premedytacją, aby pokazać, że kuchnia roślinna już dawno przestała być zarezerwowana dla takich wariatek i wariatów, jak ja, którzy lubią robić wszystko od zera. Weganizm staje się przyjazny również dla tych, którzy nienawidzą gotować, ale z przyjemnością wsuną placek ze śmietaną i serem.

_1050260

Składniki

  • 500 g mąki pszennej
  • ok. 200 g ziemniaków ( dwa spore ziemniaki)
  • 2  łyżki cukru ( u mnie trzcinowy nierafinowany)
  • 30 g świeżych drożdży
  • 400 ml napoju sojowego niesłodzonego
  • 1 łyżeczka soli
  • 2 łyżki oleju
  • olej do głębokiego smażenia

Ugotować ziemniaki. Odcedzić i dokładnie rozgnieść na puree np. tłuczkiem lub praską do ziemniaków.

W dużej misce wymieszać 100 ml ciepłego napoju roślinnego, cukier oraz pokruszone drożdże. Odstawić na 10 minut, aby powstał zaczyn.

Do zaczynu dodać olej, pozostałe mleko, sól, ziemniaki, a następnie stopniowo wsypywać pół kilograma mąki i wyrabiać. Ciasto powinno być sprężyste, gładkie i dobrze się wyrabiać. Nie powinno lepić się do dłoni. Może się zdarzyć, że będziecie musieli dodać odrobinę więcej mąki. Po wyrobieniu ciasto pozostawić w misce oprószonej mąką i pozostawić do wyrastania na godzinę albo do momentu gdy podwoi swoją objętość. 

Wyrośnięte ciasto podzielić na cztery porcje (lub więcej, jeśli chcecie mniejsze placuszki). Z każdej części uformować okrągłego langosza o grubości ok. 1-1,5 cm i ułożyć na ściereczce. Nakryć drugą ściereczką albo folią spożywczą, aby nie wysychało.

W głębokiej patelni rozgrzać tłuszcz. Powinien mieć głębokość 5-6 cm. Na gorący olej ostrożnie wrzucić langosza. Jeśli tworzy się za duży bąbel powietrza pod nim przygnieść na chwilę lekko łopatką. Gdy z jednej strony się zrumieni przewrócić na drugą i znów smażyć „na złoto”. Analogicznie postępować z kolejnymi plackami. Po wyciągnięciu z tłuszczu odsączyć nadmiar oleju na papierowym ręczniku.

_1050287_1050286_1050259

13 myśli w temacie “Wegańskie langosze, czyli słynny węgierski przysmak w wersji roślinnej”

  1. Hej, mam parę pytań:
    500 g mąki pszennej – czy może być orkiszowa? nie jadam białej mąki
    30 g świeżych drożdży- można je zastąpić suszonymi?
    400 ml napoju sojowego niesłodzonego- gdzie mogę takowy nabyć?
    Pozdrawiam!

    Polubienie

  2. 400g roślinnego mleka? Tyle podajesz w wykazie składników. W opisie jest już tylko 100ml do zaczynu i ani słowa o reszcie. I to wydaje się właściwą ilością, bo 500g mąki, 200g ugotowanych ziemniaków i aż 400ml płynu da w efekcie płynne ciasto o konsystencji gęstej śmietany – takie, jak na racuchy. Przy 100ml płynu ciasto będzie zwarte, być może nawet twarde, ale da się formować.
    Mam ślinotok. 🙂

    Polubienie

    1. Poprawiłam w opisie wykonania. Zapewniam, że przygotowałam nie raz z tych proporcji i zawsze wychodziły eleganckie. W zależności od tego jak mączyste są ziemniaki można podsypać dodatkową mąką lub nie.

      Polubienie

Dodaj komentarz