Lunch/obiad, Wegańskie Boże Narodzenie, Święta

Zapiekanka pasterska z soczewicą i kalafiorowym puree

W Poznaniu minął rogalowy szał, czyli święto, a dokładnie imininy jednej z głównych ulic miasta – Święty Marcin, co dla mnie zawsze jest znakiem, że bez krępacji mogę rozpocząć sezon świąteczny. W ogóle cieszę się, że mieszkam w miejscu, gdzie w Dzień Niepodległości świętuje się przede wszystkim kolorowym korowodem i jedząc rogale z białym makiem. To pozytywne i budujące. Po 11 listopada już legalnie znoszę z piwnicy ozdoby świąteczne i zaczynam gotować potrawy, które kojarzą mi się ze świętami i które mogę zaproponować Wam do zaserwowania na wigilijnym czy świątecznym stole. Z reguły jest tak, że kiedy przychodzą święta ja jestem tak przejedzona tymi wszystkimi potrawami, że wcale już nie mam ochoty na nic typowo świątecznego, ale cóż – takie uroki blogowania. Lubię ten czas, bo pozwala mi przetrwać dość ponury czas listopada i grudnia, kiedy przez większość dnia jest po prostu ciemno… W tym roku obok przepisów pojawi się jedna recenzja oraz pomysły na prezenty. Dużo treści będzie też na moim instagramie, którego zamierzam trochę resuscytować, bo przez ostatnie lata poszedł w odstawkę na rzecz mojego drugiego profilu. Część treści będzie się pokrywać z blogiem, ale sporo miłego kontentu znajdzie także tam, więc zapraszam.

Czytaj dalej „Zapiekanka pasterska z soczewicą i kalafiorowym puree”
Lunch/obiad

Szare kluchy na szare jesienne dni

Od jakiegoś czasu chodziły za mną kluski, które kojarzą mi się z rodzinnym domem/ Szare kluchy. Mojej mamie z kolei zawsze kojarzyły się z domem jej babci, czyli, mojej prababci, która mieszkała w jednej z kamienic na poznańskiej Wildzie. Szare kluchy to danie typowo poznańskie, choć jak podaje Wikipedia, podobne podaje się także na Kaszubach. Może to tłumaczyć moją słabość do nich. W końcu jedną nogą jestem poznanianką, a drugą Kaszubką.

Czytaj dalej „Szare kluchy na szare jesienne dni”
Lunch/obiad

Wegańskie żeberka z tempehu w sosie BBQ

Zazwyczaj maj otwiera w Polsce tak zwany sezon grillowy. W tym roku długo utrzymujące się chłody nie sprzyjały ucztowaniu w plenerze, więc i pora na grilla nieco się przesuneła i myślę, że większość miłośniczek i miłośników grillowania po raz pierwszy zjedli dania z rusztu w długi weekend czerwcowy, kiedy pogoda wreszcie zaczęła nas nieco rozpieszczać. Ciepło i słońce za oknem sprawiły, że wszyscy wylegli na dwór lub jak to mówią Krakowiacy „na pole) – do ogrodów, na działki, w plener i na pewno część z grillem pod pachą. Przyznam Wam się szczerze, że pomimo usilnych starań nie potrafię sobie przypomnieć kiedy ostatni raz jadłam jedzenie z grilla. Naprawdę nie kojarzę takich okoliczności. Zdarza mi się jeść warzywa, tofu, tempeh czy kotlety sojowe zgrillowane w piekarniku, ale takie jedzenie z rusztu? W ogrodzie? Nie wiem, ani gdzie, ani kiedy? Myślę, myślę i myślę i dziura w pamięci. Może to i dobrze, bo takie grillowane na ruszcie jedzenie do najzdrowszych nie należy, choć oczywiście wszystko zależy od ilości. Jeżeli sięgamy po nie od czasu do czasu to nie będzie to większym problemem, jeżeli kilka razy z tygodniu, a nawet w miesiącu, możemy odczuć skutki zdrowotne takiej diety.  Niestety podczas grillowania, powstają wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, między innymi benzo-alfa-piren, który jest związkiem o udowodnionym działaniu kancerogennym. Oczywiście wszystko zależy też od rodzaju grilla, techniki grillowania oraz tego, co na ten ruszt wrzucamy. Nie będę się w temat bardziej zagłębiać, bo nie o tym jest mój wpis, a o jedzeniu i to pysznym jedzeniu, jakim jest tempeh w sosie BBQ. Nie grilluję, ale sos BBQ gości w naszych potrawach od czasu do czasu, czasami jest to gotowiec – bardzo lubię ten sos (również za opakowanie ;;), ale nierzadko też przygotowuję go sama. Zwłaszcza w poniższym przepisie, który bazuje na keczupie, składniku, który każdy z nas zdobędzie bez trudu.

Czytaj dalej „Wegańskie żeberka z tempehu w sosie BBQ”
Lunch/obiad

Bułka z fasolą, czyli ulubiony sposób na zimowy lunch

Zimą częściej sięgam po pieczywo i częściej jem wieloskładnikowe kanapki, które są tak odżywcze i sycące, że właściwie z powodzeniem mogą stanowić solidny lunch czy obiad, a że zima w tym roku jak z obrazka, to apetyt na kanapki wzrósł podwójnie.

Podczas wiosennego pobytu w Filadelfii nabyłam nieco nowych książek kulinarnych, oczywiście wegańskich, i niemal w każdej znajduje się przepis na kanapkę z nadzieniem ze strączków. Zazwyczaj taka kanapka, kryje się pod nazwą Sloppy Joe, bo nawiązuje do słynnej amerykańskiej kanapki z mięsem mielonym w sosie pomidorowym (najprościej mówiąc). Sloppy Joe wywodzi się z New Jersey, więc okolic Filadelfii i Nowego Jorku. Na blogu pojawił się już przepis na nowojorski reuben i kanapkę TLT. Wciąż w planach mam noworleański Po’boy, który jadłam podczas urlopu w Luizjanie dwa lata temu i oczywiście filadelfijski Philly Cheesesteak, który pałaszowałam w Filadelfii niezliczoną już ilość razy.

Czytaj dalej „Bułka z fasolą, czyli ulubiony sposób na zimowy lunch”
Lunch/obiad

Curry ziemniaczane na mroźne styczniowe dni

Pomimo, że jesteśmy środku zimy, przyznam Wam się szczerze, że śnieg i mróz było ostatnim czego się spodziewałam. Raczej nie wierzyłam, że może nas czekać w tyk roku pogoda, która sprawi, że będę spacerować po lesie ciągnąć na sankach dziecko. A jednak! Wraz ze śniegiem i mrozem przyszedł większy apetyt na wyraziste, rozgrzejące dania, takie jak chociażby curry. Przygotowałam luźną wariacją na temat tajskiego curry, choć powiedzmy sobie szczerze, nie znam się za bardzo na kuchni azjatyckiej i wszytsko co przygotowuję jest jedynie moim wyobrażeniem na temat kuchni Tajladii niż jej wirnym odbiciem. Połączenie batatów, ziemniaków, pieczarek i brokułów jest celowe. Chciałam, aby danie bazowało na dostępnych składnikach, było mieszanką smaków, struktur i kolorów. Najczęściej wybieram czerwoną pastę curry, którą kupuję w internecie. Warto przed zakupem przeczytać skład, bo pasty curry czesto mają dodatek krewetek i nie są wegańskie. Oczywiście możecie sięgnąć po zółtą lub zieloną pastę i dodać jej nieco mniej niż więcej niż podałam w liście skłądników. Mleko kokosowe ja zawsze wybieram to najbardziej tłuste, z dużą ilością kokosa ( minimum 80% ), ale jeżeli wolicie takie light – oczywiście możecie użyć mniej procentowego. Największą zaletą przepisu jest to, że jest prosty i szybki w przygotowaniu. Nie trzeba nad nim stać godzinami przy garach, a efekt jest naprawdę wspaniały. Danie rozgrzewa i syci jak powinno w te mroźne, styczniowe dni.

Czytaj dalej „Curry ziemniaczane na mroźne styczniowe dni”
Lunch/obiad

Najlepsze pieczone ziemniaki w chrupiącej, czosnkowej skórce

Kiedy po raz pierwszy przygotowałam pieczone ziemniaki z przepisu Mississippi Vegan oszalałam. Timothy jest geniuszem. Mam ogromne zaufanie do jego receptur i obok Isy Moskowitz jest jednym z tych blogerów-kucharzy, którzy są niezawodni. Kuchnia Mississipi Vegan nie jest banalna, aby gotować z jego przepisów trzeba zaopatrzyć się w masę przypraw, sosów i olejów i innych dodatków, ale jeżeli kocha się gotować lub też chce się tego na poważnie nauczyć, warto zajrzeć chociażby na jego bloga, a potem zainwestować w książkę. Składnikiem bez którego niewątpliwie jego kuchnia nie istnieje są płatki drożdżowe, które hojnie sypie do wielu dań. U nas w domu płatki drożdżowe też schodzą jak na pniu, więc w tym temacie rozumiem się z Timothym doskonale.

Czytaj dalej „Najlepsze pieczone ziemniaki w chrupiącej, czosnkowej skórce”
Lunch/obiad

Sałatka ziemniaczana na ciepło z wegańskim bekonem z tempehu

Nasz pobyt w Filadelfii powoli dobiega końca. Powoli, bo sami nie mamy pewności, kiedy odbędzie się nasz lot do Polski, a raczej Niemiec, bo do Polski drogą lotniczą raczej się nie dostaniemy. Myślę, że choć okres pandemii mocno pokrzyżował nasze plany i najwięcej czasu musieliśmy po prostu siedzieć w domu, jednak wyjazd do USA nie tylko pomógł Alexowi, ale dobrze zrobił mi na tzw. głowę. Przebywanie z dala od swojego „naturalnego środowiska” zawsze jest dla mnie terapeutyczne. Odmiana od codzienności pomaga zabliźnić rany, choć wiecie… nie ucieknę przed SMA. Choroba, lęk, niepewność jest z nami zawsze – w Polsce, Filadelfii i gdziekolwiek indziej na świecie. W obliczu tego wszystkiego trudno być cały czas happy and shiny. Na swoim instagramie dzielę się z Wami moją historią, również smutkami, bo uważam, że wszyscy mamy prawo do różnych emocji i nie powinniśmy tłumić w sobie tych gorszych, mniej pozytywnych, takich nieinstagramowych. Wiem, jakie to bywa trudne dla moich odbiorców, ale walczę o prawdę. Piszę prawdę, nawet jak jest niewygodna.

Czytaj dalej „Sałatka ziemniaczana na ciepło z wegańskim bekonem z tempehu”
Lunch/obiad

Wiosenny jednogarnkowiec: czerwona fasola z botwinką

P1440436

W Poznaniu dziś szaro i buro. Aura sprzyja raczej leżeniu pod kocem i popijaniu herbatki, niż spacerom, a takie plany miałam na dziś. Chociażby wybrać się wreszcie do punktu ksero i wydrukować wszystkie artykuły, których będę potrzebowała do napisania własnej pracy… I zakupy  na rynku,. Tymczasem leżę na kanapie, gapię się w półmroku w okno i nie mam ochoty na nic. Zupełnie na nic. Nawet nie chce mi się knuć. Mój twórczy nastrój i chęć działania gdzieś się zagubiły. Nawet jeść specjalnie mi się nie chce, co jest dość podejrzane. Żeby jednak nie marnować tego dnia tak całkowicie, postanowiłam, że podzielę się chociaż z Wami przepisem na wiosenne danie, które jedliśmy ostatnio na obiad. Jest proste, smaczne i kolorowe, więc może chociaż te kolory poprawią mi nieco humor, który psuje aura za oknem.

Czytaj dalej „Wiosenny jednogarnkowiec: czerwona fasola z botwinką”

Lunch/obiad

Bombay potato, czyli młode ziemniaki po indyjsku

P1440347

Uwielbiam młode ziemniaki, a bombay potato kojarzy mi się z moimi studenckimi czasami, kiedy jadałam je dosyć często na obiad. To proste danie miało swoje zalety –  jest dość tanie, szybkie w przygotowaniu, zwłaszcza, gdy miało się pod ręką ziemniaki ostałe z poprzedniego dnia. No i nie smakuje banalnie. Poza tym, był to czas, kiedy przeżywałam fascynację kuchnią indyjską, więc nic dziwnego, że stanowiły pozycję obowiązkową w moim jadłospisie. Czytaj dalej „Bombay potato, czyli młode ziemniaki po indyjsku”

Lunch/obiad, Zupy

Wegański chowder grzybowy, czyli gęsta zupa grzybowa ze śmietaną z nerkowców

p1160411

Kremową, gęstą i absolutnie pysznie wyglądającą zupę grzybową zobaczyłam jakiś czas temu na instagramie nowojorskiej, wegańskiej restauracji Modern Love Brooklyn. Totalnie zapragnęłam ją zjeść, ale miałam nikłe szanse, aby wpaść tego dnia na Brooklyn. Troszkę mi czasem smutno, że Nowy Jork i w ogóle całe Stany Zjednoczone to nie Berlin czy nawet Londyn, gdzie dużo łatwiej wyrwać się na weekend, aby posmakować pyszności w lokalnych roślinnych knajpach, bistrach i restauracjach. Czytaj dalej „Wegański chowder grzybowy, czyli gęsta zupa grzybowa ze śmietaną z nerkowców”