Sezon rabarbarowy w pełni i grzechem byłoby nie podsumować smakołyków z jego udziałem, które ukazały się na blogu w ciągu ostatnich dwóch lat. Choć w naszej kuchni częściej jadamy go w formie deserów, należy pamiętać, że tak właściwie jest warzywem. Jednak,jak na ironię, swego czasu burak czy marchew w cieście budziły większe zdziwienie niż rabarbar. Myślę, że obecnie w kulinarnym świecie panuje taki miszmasz, że mało co dziwi. W kuchni eksperymentujemy do woli.
Rabarbar jest oczywiście źródłem witamin, takich jak A,E,C oraz kwasu foliowego, ale niestety zawiera również sporo kwasu szczawiowego, stąd osoby chorujące na choroby nerek czy też reumatologiczne powinny podchodzić do niego z dużą ostrożnością i sięgać po niego naprawdę okazyjnie i w niewielkich ilościach. Zresztą nikt nie powinien z nim przesadzać. Jak większość roślin ma wiele odmian, które łączy jedno – kwaśny, lekko cierpki smak. Nic dziwnego, że z dzieciństwa pamiętam go głównie w formie łodygi maczanej w cukrze i jedzonej na surowo. Dopiero później przychodzi mi do głowy placek z rabarbarem i oczywiście kompot.
Z rabarbarem na dobre zaczęłam kombinować dopiero jako duża dziewczynka, a efekty możecie obejrzeć poniżej. Dodam jeszcze na koniec, że nie jest to moje ostatnie słowo na temat tego warzywa w tym sezonie i najpewniej doczekacie się jeszcze jednego czy dwóch przepisów. Wszystko zależy od czasu.
Zacznę zgodnie z zasadami, czyli od dania wytrawnego, aby potem płynnie przejść do deserów i tylko deserów.
Wiosenne curry z rabarbarem i botwinką to danie, które skradło moje serce i podniebienie przed rokiem. Słodycz botwinki i kwaśny rabarbar idealnie ze sobą współgrają. Bardzo smakowite połączenie egzotyki i lokalnych smaków.
Kolejne nietypowe połączenie rabarbaru i ziół, a dokładnie rozmarynu. Nadzienie jest upakowane z kruchą babeczkę, schowane pod chmurą bezy z aquafaby.
Jeżeli powyższe ciacha są dla Was zbyt pracochłonne i wolicie klasyczne smaki to koniecznie sięgnijcie po drożdżówki z rabarbarem i masą marcepanową. Jeżeli nie macie marcepanu to ze spokojem pomińcie ten składnik. Też będzie OK.
Curd, czyli rodzaj popularnego w krajach anglosaskich kremu zazwyczaj podawany jest w wersji cytrusowej, najczęściej cytrynowej. Uwierzcie mi, że taki rabarbarowy jest równie udany i aż żal pominąć ten przepis w sezonie. Sprawdza się idealnie jako krem do tortu, tofurnika lub nadzienie do tarty.
Ostatnią propozycją jest ta najnowsza. Tutaj znowu rabarbar nie jest sam, choć smakowo gra pierwsze skrzypce. Ciasto owsiane z nadzieniem truskawkowo-rabarbarowym poleca się na śniadania i desery.
Moja kuchnia, mój plac zabaw 