Lunch/obiad, Roślinna Wielkanoc, Roślinne śniadanie, Święta

Wegańskie białe kiełbasy

_DSC0019

Pytanie o roślinne zamienniki mięsa jest jednym z częściej zadawanych mi pytań przez osoby na diecie tradycyjnej. Z reguły są to te mało śmieszne żarty, które wszystkim wydają się TAAAKIE zabawne, ale większość zapomina, że jako osoba niejedzącą mięsa słyszę je w kółko i zwyczajnie mnie nudzą. Nie chodzi o kij w czterech literach, chodzi o powtarzalność i brak oryginalności. Mało wyszukane są te uszczypliwości. Bardzo często słyszę też: „ale po co?”.   Pojawiają się zarzuty, że to szukanie smaku mięsa świadczy o tym, że nam go brakuje i jednak mięso jest nam potrzebne. Po tym mało bystrym zdaniu na twarzy mojego rozmówcy bądź rozmówczyni pojawia się tryumfalny uśmiech, jakbym właśnie wgryzła się w kawał krwistego steku i została na tym przyłapana. Oj, oj! Niegrzeczna. Oczywiście kuchni roślinna jest wspaniała i bogata w fantastyczne smaki bez zamienników mięsa, ale umówmy się, że wiele osób nie rezygnuje z mięsa z powodu wybrednego podniebienia, ale z powodów etycznych, ekologicznych  lub zdrowotnych.

Nigdy nie lubiłam mięsa, a w dzieciństwie próba nakarmienia mnie kiełbasą kończyła się płaczem. W sumie nie mam pojęcia o co mi chodziło, ale struktura mięsa, tkanki, włókna mięśniowe, chrząstki totalnie mnie odrzucały. Lekcje biologii i anatomii miałam serwowane od przedszkola i do dziś pamiętam, jak starsza siostra opowiadała mi o o białych i czerwonych włóknach mięśniowych na przykładzie piersi i udka z kurczka. Może to własnie wtedy po raz pierwszy zatliło mi w mojej młodej chłonnej i bystrej jeszcze główce, że to jednak coś nie halo, żeby tak to mięso jeść. Przecież ludzie też mają białe i czerwone włókna mięśniowe…

Po więc przygotowuję roślinną wersję czegoś, za czym delikatnie mówiąc nie przepadałam? Po pierwsze zdarza mi się jeść roślinne odpowiedniki mięsa i wiele z nich nawet bardzo lubię. Może dlatego, że jej je sporadycznie i stanowią urozmaicenie mojej diety, a nie podstawę.  Poza tym lubię podejmować się w kuchni nowych wyzwań i teraz mogę ze spokojem odhaczyć kiełbasy na liście potraw, które przygotowywałam. Zwyczajnie byłam ciekawa jak mi wyjdą i czy okiełznam gluten (seitan), z którym mam przeróżne,  zarówno pozytywne i negatywne, doświadczenia. Poza tym lubię zaskakiwać przepisami zarówno w życiu jak i na blogu.

Nie, osoby unikające glutenu nie mogą ich jeść.

Tak, przepis jest udany, a Paweł nawet stwierdził: :”nie wiem jak to zrobiłaś, ale wyszły ci”.   Nie do końca wiem, jak powinnam to interpretować, bo przecież wszystko co robię mi wychodzi… 😉

_DSC0028.JPG

Składniki:

  • 1 szklanka białej fasoli z puszki
  • 2 szklanki warzywnego bulionu
  • 4 łyżki oliwy
  • 4 łyżki sosu sojowego
  • 2 szklanki glutenu
  • 1/2 szklanki płatków drożdżowych
  • 3-4 ząbki czosnku
  • 3 łyżeczki oregano
  • 3 łyżeczki tymianku
  • 8-10 łyżeczek majeranku
  • sporo świeżo mielonego pieprzu

Fasolę odsączyć. Połączyć z bulionem, oliwą, sosem sojowym i zmielić przy pomocy blendera na jednolity płyn. Dodać przyprawy i płatki drożdżowe – wymieszać. Na koniec dodać gluten i wyrobić ciasto. Podzielić je na 8 równych części. Z każdej uformować wałeczek , owinąć folią aluminiową i gotować na parze przez 40 minut. Przed podaniem podsmażyć, najlepiej z odrobiną cebulki. Podawać z musztardą, chrzanem i keczupem.

_DSC0040_DSC0023

20 myśli w temacie “Wegańskie białe kiełbasy”

    1. Są takie składane/rozkładane sitka na nóżkach, które się wstawia do zwykłego garnka. Znanej firmy robiącej kuchenne sprzęty (Fa….nn, żeby nie było lokowania produktu), są chyba w każdym dużym markecie.

      Polubienie

Dodaj komentarz