
Mój partner zapytał mnie ostatnio, co ja mam z tymi zupami, bo stanowią one teraz potężną część naszego codziennego menu. Co może być jednak lepszego niż gęsta, sycąca i rozgrzewającą zupa? Nie wiem, może wyrwanie się teraz na tydzień lub dwa w jakieś cieplejsze miejsce na świecie dałoby mi trochę podobnego komfortu. Zupy jednak uwielbiam, bo dają mi dużo ciepełka, są uniwersalne, można je nagotować na dwa czy trzy dni, można je prosto mrozić. Co też ważne, można przemycić w nich mnóstwo odżywczych składników.
Na moim blogu znajdziecie całkiem dużo przepisów na zupy. Trochę nowych receptur podrzucam też w miarę regularnie na moich instagramowych profilach – Hello Morning Stories i Lekarka na Roślinach. Czasami odświeżam tam też receptury z bloga, które teraz przygotowuję nieco inaczej. Instagram ma jednak swoje ograniczenia. Jest szybki i łatwy w przekazie, ale jednak ciężko zawrzeć na nim w jednym poście czy rolce bardziej złożony przepis. Na szczęście mam jeszcze tego bloga, który pozwala mi się nieco rozwinąć. Choć nie wracam tu za często. W każdym razie nie tak często, jakbym sobie tego życzyła i może czyliby sobie moi czytelnicy i czytelniczki.
Chciałabym być tu częściej, ale napisanie wpisu, opracowanie przepisu wymaga sporo czasu, którego trochę mi brakuje ( a może po prostu nie jest dobrze zorganizowana?).
Z moich ambicji, aby wrzucać tu cztery przepisy miesięcznie, został jeden przepisy i z tym bywa ciężko. Naprawdę cieszyłabym się, gdyby choć raz w miesiącu pojawiała się tu jakaś nowa receptura. Fajnie, jakby udało mi się także wrzucić tu od czasu do czasu jakiś wpis polecający na przykład wegańskie knajpy, miejsca, gdzie można spróbować czegoś wyjątkowego, albo treści mówiące o tym, jak dietę roślinną dobrze komponować. Coś z Poznania. Coś w wyjazdów, których może nie ma w moim życiu tyle, co kiedyś, ale nadal trochę się kręcę po okolicy, Europie, a nawet USA. Mogłabym czasami podzielić się moimi „top of the top” czy po porostu zwykłymi obrazkami i przemyśleniami, które mnie nachodzą.
Myślę, że mój spadek aktywności w tworzeniu treści bierze się też z dużo mniejszego zainteresowania kuchnią roślinną i kulinarnym blogowaniem niż kiedyś. Dawniej nakręcał mnie odbiór, komentarze, jakaś wymiana zdań, myśli, doświadczeń w komentarzach. To się skończyło już dawno temu. Teraz tworząc cokolwiek na bloga czuję się trochę, jakbym rzucała kamień w studnię. Wracam raz po raz, wrzucam kolejny „kamień” i znikam.
Z drugiej strony każda praca wymaga zaangażowania i czasu. W moim przypadku blogowanie i szeroko pojęty influencing jest raczej wypadkiem przy pracy niż pracą. Nie robię tego na pełen etat, więc trudno jest mi się przebić przez treści tych, którzy mogą się w swoje działania w internecie zaangażować na całego.
Lubisz moje przepisy? Postaw mi wirtualną kawę.
Dużo tu pisania o pisaniu, tymczasem nie powiedziałam jeszcze słowa o przepisie. O tym, że kocham zupy napisałam na samym początku. Na „lasagne soup” trafiłam już dawno temu i długo chodziła za mną potrzeb ugotowania jej po swojemu. Czyli wegańsko i z takimi dodatkami, jak lubię. Idea tej zupy wydała mi się też o tyle fajna, że pozwala wykorzystać resztki makaronu na lasagne, który gdzieś tam zalega, bo nigdy nie wykorzystuję całego opakowania, a to co zostaje, jest często za małą porcją, aby przygotować kolejną zapiekankę. Wtedy wjeżdża zupa „lasagna” i problem rozwiązany.
Ta zupa ma w sobie coś ze znanej i lubianej pomidorówki z makaronem, ale smak podkręcają zioła. Dodatek mielonego z tofu wzbogaca zupę w białko, a ciecierzyca w białko i błonnik. Z reguły dzielę sobie gotowanie dwa dani. Zaczynam od przygotowania mielonego z tofu – dzień wcześniej. Następnego dnia robię zupę i dodatki: pesto, ricottę z tofu i parm z orzechów i płatków drożdżowych.
Ta zupa w wydaje się być bardziej skomplikowana niż jest naprawdę. Natomiast napewno warta wypróbowania. To przepis, do którego wracam nie tylko wtedy, gdy mam resztki makaronu lasagne w szafce, ale zawsze, gdy chcę zjeść coś zwykłego i niezwykłego w jednym. Coś, w czym wszystko się zgadza i każdy element mam sens. Gotuję ją wtedy, kiedy czuję, że potrzebuję przemycenia sobie odżywczego dania na większą skalę i gdy chcę nakarmić moich bliskich czymś naprawdę dobrym. Pod każdym względem.

Tutaj dochodzimy do mojego ulubionego mielonego z tofu.
Wiem, że obecnie można kupić wegańskie mielone w wielu sklepach i supermarketach, ale ja nadal pozostaję największą fanką takiego z tofu lub na drugim miejscu tego z granulatu sojowego lub grochowego.
Składniki ma mielone z tofu:
około 600 g twardego tofu
Marynata:
2 łyżki płatków drożdżowych
2-3 łyżki sosu sojowego
1 łyżeczka syropu klonowego lub melasy
1/2 łyżeczki dymu wędzarniczego w płynie ( opcjonalnie)
1,5 łyżeczki czosnku w proszku
1 łyżeczka wędzonej papryki (lub dwie, jeżeli nie żywsza płynnego dymu)
2 łyżki oleju ( oliwa z oliwek, olej sezamowy, olej rzepakowy)
2 łyżki wody
1-2 łyżki przecieru pomidorowego
dodatkowo: 1 szklanka bulionu lub wody
Tofu odsącz i pokrusz do miski.
Przygotuj marynatę, łącząc wszystkie składniki w misce. Zalej pokruszone tofu marynatą. Dokładnie obtocz w marynacie.
Wyłóż blachę do pieczenia papierem do pieczenia i rozłóż kawałki tofu w jednej warstwie. Piec w temperaturze 180 st. C przez 20-30 minut lub do momentu, gdy tofu będzie lekko wysuszone i zarumienione. W zależność od tego, jak wilgotne będzie tofu może potrzebować dodatkowych 10 minut pieczenia (czyli w sumie 30-40 minut). Możesz też wykorzystać airfryer do pieczenia – dostosuj parametry pieczenia do mocy swojego urządzenia.
Przenieś upieczone tofu patelnię i dodaj 1 szklankę wody lub bulionu, w zależności od tego, jak słone ma być mielone. Spróbuj tofu przed dodaniem płynu i zadecyduj co dodać.. Doprowadź do wrzenia, a następnie gotuj na wolnym ogniu, aż płyn się zredukuje. Zajmie to ok 10 minut.
Na koniec dopraw do smaku solą i pieprzem.
Gotowe mielone możesz wykorzystać w takich potrawach jak lasagne, ragu po bolońsku, chilli itd.
Przechowuj w szczelnym pojemniku w lodówce do 5 dni. Można mrozić.



Skoro mielone już mamy, czas na gwiazdę wieczoru, czyli zupę lasagne i dodatki.
Zupa „Lasagne”
Całkowity czas: 45 minut
Porcje: 6
Składniki na zupę:
3 łyżki oliwy z oliwek
1 duża cebula, posiekana
4-6 ząbków czosnku
porcja wegańskiego mielonego (przepis powyżej)
1,5 szklanki ciecierzycy ( gotowanej lub z zalewy)
2 łyżeczki suszonego oregano
1 łyżeczka tymianku
½ łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
¼ łyżeczki rozgniecionego czerwonego pieprzu
3 łyżki koncentratu pomidorowego
6 szklanek warzywnego bulionu
700 ml passaty pomidorowej
170 g makaronu lasagne, połamanego na 2,5 cm kawałki
Sól i świeżo zmielony czarny pieprz do smaku
1/2 szklanki wegańskie ricotty (przepis poniżej)
1/2 szklaki pesto (przepis poniżej)
1/3 szklanki wegańskiego parmezanu (przepis poniżej)
Bazylia do przybrania
W dużym garnku z grubym dnem rozgrzej oliwę z oliwek. Dodaj cebulę i smaż, mieszając od czasu do czasu, aż się zeszkli się (4 do 6 minut). Dodaj czosnek i mieszaj przez 30 sekund do 1 minuty, aż uwolni aromat.
Dodać tofu a’la mielone, ciecierzycę, oregano, tymianek, gałkę muszkatołową, pokruszony czerwony pieprz, 1 łyżeczkę soli i około ½ łyżeczki czarnego, świeżo zmielonego pieprzu. Wymieszaj. Dodaj koncentrat pomidorowy i gotuj przez 1 minutę, często mieszając.
Dodaj bulion i passatę pomidorową, doprowadź do wrzenia i gotuj na średnim ogniu. Przez 5-10 minut. Wsyp pokruszony makaron lasagne, zmniejsz ogień do średniego i gotuj na wolnym ogniu bez przykrycia przez 15 do 20 minut, od czasu do czasu mieszając, aż makaron będzie miękki, a bulion nieco się zredukuje.
Podczas gdy zupa się gotuje, przygotuj wegańska ricottę, pesto i wegański parmezan.
Wyłącz ogień pod zupą, dopraw do smaku solą i pieprzem. Podawaj zupę w miseczkach, z dużą porcją wegańskiej ricotty, pesto i posypaną wegańskim parmezanem i kilkoma porwanymi listkami bazylii.
Składniki na pesto:
2 ząbki czosnku
3 szklanki świeżej bazylii, luźno upakowanej
1/2 szklanki łuskanych pestek dyni
1/3 szklanki oliwy z oliwek
2 łyżki płatków drożdżowych
1 łyżka soku z cytryny
1/2 łyżeczki soli
Kilka szczypt świeżomielonego czarnego pieprzu
Możesz sięgnąć po inne pestki lub orzechy. Bazylię możesz zastąpić na przykład rukolą.
Zmiksuj pestki, płatki drożdżowe, sól, czosnek. Dodaj oliwę, sok z cytryny, liście bazylii i ponownie wymieszaj. Dopraw do smaku. Gotowe ❤️🌱
Składniki na ricottę:
150 g tofu, pokruszone
1 łyżka płatków drożdżowych
1 łyżka (15 ml) oliwy z oliwek
1 łyżka ( 15ml) świeżego soku z cytryny
1/4 łyżeczki soli
Przełóż tofu do miski, wlej oliwę i sok z cytryny i ubij ricottę widelcem. Dodaj płatki drożdżowe i sól i wymieszaj.
Składniki na wegański parm:
szklanka orzechów włoskich, surowych lub prażonych
1/4 szklanki płatków drożdżowych
łyżka pasty miso
Zmiel wszystkie składniki z blenderze (w pojemniku z ostrzem typu S). Przełóż do słoika i przechowuj w lodówce (do około 2 tygodni).

