Lunch/obiad, Wegańskie Boże Narodzenie, Święta

Tofu-ryba. Wegańska ryba na Wigilię

img_0282

Nie wiem, które to Wasze Święta bez mięsa i nie mam pojęcia czy roślinne odpowiedniki ryby są Wam do pełni szczęścia w Wigilię potrzebne czy nie. Nawet jeżeli Wy nie poszukujecie tych smaków, możecie takim daniem zaskoczyć  i przekonać do weganizmu najbliższych, więc może warto się nieco wysilić?

Do Wigilii zostały dokładnie dwa dni, za dwa wieczory będziecie świętować z rodziną to, w co wierzycie. Magda sprzed lat już dawno zajęłaby się przygotowywaniem kapusty z grzybami, lepieniem pierogów i gotowaniem kompotu z suszu. Zdobiłabym pierniki i kompulsywnie stroiła mój rodzinny dom, a jest tam co zdobić. Magda w wydaniu 2016 tuż przed wigilią wyjeżdża na kurs specjalizacyjny do Warszawy i zamiast gotować własne potrawy, testuje kuchnie tutejszych, wegańskich knajp, zarówno tych już istniejących, jak i tych, które mają się dopiero otwierać, bo aż dwukrotnie smakowałam testowych potraw z Wegemama, która ruszy w lutym z działalnością na ulicy Marszałkowskiej. Jem więc burgery, curry, zupy Pho, sushi, ale też pierogi, wegańską rybę po grecku, barszcz i łazanki. Te ostatnie cieszą mnie o tyle, że sama w tym roku nie mam Wigilii i czuję się nieco, jakby Świąt miało nie być w ogóle. Po raz pierwszy w życiu obudzę się 24.12. poza rodzinnym domem, zjem zwykłe śniadanie i spędzę dobę w szpitalu. Kiedy byłam medycznym kurczakiem, gdzieś na początku studiów, myśląc o perspektywie dyżurowania w święta, nie przewidywałam, że będzie mi z tego powodu przykro. A jednak! Doskwiera mi to, że właściwie siłą rzeczy jestem wyłączona z przygotowań do świąt, czyli z tego, co lubię najbardziej. Cóż, nie mogę powiedzieć, że nie byłam świadoma takich konsekwencji pracy w szpitalu. Choć nie ukrywam jest też we mnie pewna doza ciekawości, jak wygląda Wigilia na oddziale, zarówno z perspektywy  personelu, jak i pacjentów. Za dwa dni przekonam się na własnej  skórze, a Wam pokażę na moim Instagramie zdjęcie mojej nietypowej wieczerzy…  Może mało płynnie, ale przejdę do przepisu.

Najbardziej popularną wersją wegańskiej „ryby” jest oczywiście seleryba. Mi osobiście kojarzy się z takimi skłoterskimi czasami i  robieniem czegoś z niczego. Zresztą nigdy nie byłam wielką fanką tego dania. Od pewnego czasu chętniej niż po selerybę, sięgam po tofu-rybę. Wykorzystując delikatną strukturę tofu, glony nori i odpowiednią mieszankę przypraw przygotowuję danie przypominające rybę. Uczestniczki moich warsztatów stwierdziły nawet, że łudząco podobne w smaku i konsystencji…

img_0304

Składniki:

  • skórka starta z jednej cytryny
  • sok z jednej cytryny
  • 4 łyżki sosu sojowego jasnego
  • 2 ząbki czosnku, starte
  • 2 cm kawałek imbiru – obrany i starty
  • 1/2 łyżeczki czubrycy
  • 1/2 łyżeczki tymianku
  • 1 łyżeczka rozmarynu
  • 1 łyżeczka bazylii
  • 1 łyżeczka gorczycy
  • 1 łyżeczka kolendry w ziarnach
  • 1 łyżka cukru
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • arkusz glonów nori, pokrojony drobniutko
  • 300 g tofu
  • mleko sojowe
  • mąka pszenna lub ryżowa do panierowania
  • olej do smażenia.

Wymieszać ze sobą: skórkę z cytryny, przetarty czosnek i imbir, sos sojowy i oliwę. Dodać zmielone w młynku do kawy lub moździerzu przyprawy i zioła: cząber, tymianek, rozmaryn, bazylię, gorczycę, kolendrę. Dodać do mieszanki z cytryny i oliwy. Doprawić cukrem. Drobno pokroić glony nori. I dodać do marynaty.

Tofu pokroić w plastry o grubości ok. 0,5 cm. Zalać przygotowaną wcześniej marynatą i odstawić na około 1,5 -2 h, a najlepiej na całą noc. Płaty nori pokroić. Pokroić płaty nori w grube pasy o szerokości kawałków tofu. Zamarynowane tofu wyciągnąć z marynaty. Posolić z obu stron szczyptą soli i owijać glonami. Obtaczać w mleku i osolonej mące. Smażyć z obu stron na złoty kolor.

img_0302-cr2

img_0287

Dodaj komentarz