
Lubię Święta i czas wokół. Lubię zdobić dom, piec pierniki i spędzać czas z bliskimi. Lubię świąteczne piosenki i to, że w tym listopadowym i grudniowym mroku jest trochę światła lampek, zieleni choinki i jemioły, jest trochę kolorów, które przykrywają szarość. Przydałby się śnieg i słońce, które odbijałoby się w jego bieli, ale zmiany klimatyczne raczej nie działają tu na korzyść białych świąt. Ładnie to ujęłam, ale sprawa jest poważna. Sami zresztą wiecie to doskonale.
Od dawna większość świątecznych ozdób robię sama. Korzystam z tego, co już mamy w domu od lat. Staram się unikać konsumpcyjnego szaleństwa.
Z prezentami też jest raczej skromnie lub w ogóle. Jest prezent dla Alexa, dla rodziców (zazwyczaj coś, co da się wypić, jak dobra kawa czy herbata, coś, co da się zjeść lub coś na lata, jak dobre akcesoria do kawy itp.) i babci – jakiś drobiazg np. ręcznie robione świece. Na tym kończę, bo już usłaliśmy z siostrami i Pawłem , że prezentów sobie nie robimy.
Za to staram się przed świętami spotkać z taką dużą ilością znajomych, jak tylko się da. Upiec tak dużo pierników, ile tylko mój syn będzie chciał. Oglądamy świąteczne filmy, słuchamy świątecznej muzyki i po prostu cieszymy tym czasem.
Na nowy świąteczny przepis jest już dość późno, ale już powstał i nie chcę, aby czekał kolejny rok na publikację. Możecie też zobaczyć go na moim instagramie w postaci rolki.

Imbirowe ciastka, zwane w USA gingersnaps, nie są może typowo świąteczne, ale z racji dodatku imbiru wpisują się w klimat świąt doskonale. Mi osobiście kojarzą się bardzo mocno z Nowym Jorkiem z 2018 roku. Można było wtedy kupić w Whole Foods wegańskie imbirowe ciastka i brałam je sobie to kawy. Nie wiem czy jeszcze są dostępne, ale chyba już nie, bo nie rzuciły mi się w oczy w ostatnich latach.
Składniki potrzebne do ich przygotowania nie są jakieś wymyślne. Największym wyzwaniem jest melasa, którą można kupić w sklepach ze zdrową żywnością, nielotnych supermarketach, sklepach z kuchnią świata i oczywiście w internecie.
Kandyzowany imbir zazwyczaj kupuję w herbaciarniach, ale ostatnio dorwałam paczkę w Lidlu, więc wychodzi na to, że bywa wszędzie. Jeżeli pominiecie ten składnik ciastka nadal będę pyszne. Po prostu mniej imbirowe.
Koniec gadania. Czas na pieczenie.
Lubisz moje przepisy? Postaw mi wirtualną kawę.

Składniki na 12 dużych lub 24 mniejszych ciastek:
3/4 szklanki cukru
1/3 szklanki melasy buraczanej lub trzcinowej
1/2 szklanki oleju rzepakowego
3 łyżki napoju roślinnego
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1 i 3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki kandyzowanego imbiru, posiekanego
2-3 łyżeczki mielonego imbiru
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
Rozgrzej piekarnik do 180 st.C.
W dużej misce wymieszaj cukier, melasę, olej, mleko i ekstrakt waniliowy.
Następnie dodaj przyprawy, sól i proszek do pieczenia. Wsyp posiekany imbir kandyzowany. Wymieszaj ponownie. Na końcu wsyp mąkę i wyrabiaj ciasto tak długo, aż będzie gładkie i lśniące. Nabierają miarką (używałam miarki do kawy Hario) ciasto . Formuj kulki, układaj na blaszce wyłożeń papierem po pieczenia. Spłaszczyć dnem kubka, ciastka zachowując 5 cm odstępy między ciastkami. Piec przez 12 minut
Smacznego!

