Gofry już chyba zawsze będą kojarzyć mi się z dzieciństwem i towarzyszącym mu wakacjom nad morzem. Rowy i Łeba naprzemiennie. Z reguły zjadanymi przy okazji wieczornego spaceru, kiedy szliśmy lub wracaliśmy z „zachodu słońca”, który przecież trzeba było codziennie podziwiać, bo każdego dnia czymś się różnił.
Przywołują też na myśl pierwsze, trochę nieudolne próby przygotowania ich samodzielnie w domu. Trudno było uzyskać idealny smak i chrupkość. Czytaj dalej „Pyszne, wegańskie i idealnie chrupiące gofry.”