Lunch/obiad, Weganie na wakacjach

Wegański pad tahi z tofucznicą

Jedzenie to jedyna rzecz, która naprawdę karmi, jednak dla mnie to coś znacznie więcej niż tylko dostarczanie sobie substancji odżywczych i bilansowanie kalorii, tak, aby nie zabrakło energii. Dla mnie jedzenie to przywoływanie wspomnień z podróży i odtwarzanie smaków kojarzonych z dobrym czasem w życiu. Samo gotowanie jest aktem twórczym i sposobem na relaks. Czytam o jedzeniu, podglądam, jak gotują inni, inspiruję się i często tworzę coś własnego.

Nigdy nie byłam w żadnym azjatyckim kraju. Kuchnię azjatycką znam jedynie z restauracji różnych europejskich i amerykańskich miast oraz z tego, co sama sobie ugotuję na podstawie receptur z książek i blogów. Tak naprawdę, żeby zjeść coś ekstra nie trzeba wybierać się bardzo daleko. Wystarczy wyskoczyć w weekend do Berlina i spróbować cudów w tamtejszych wegańskich knajpach z azjatyckim żarełkiem. Dużo częściej jem azjatycko na wyjazdach niż w Poznaniu. Tutaj nie czuję się ekspertką, jeśli o azjatyckim jedzeniu mowa. W domu po prostu częściej gotuję sama.

Czytaj dalej „Wegański pad tahi z tofucznicą”
Lunch/obiad, Roślinne śniadanie

Mój nowy pomysł na marynowany tempeh

img_0134

Czym jest tempeh wierni czytelnicy i czytelniczki bloga pewnie wiedzą, bo nie raz mogliście przekonać się, że jest to stały składnik mojej roślinnej kuchni. Pamiętam czasy, kiedy przywoziłam go z Berlina. Niejednokrotnie czułam się jak jakiś wariat, kiedy współpasażerowie w pociągu ze zdziwieniem odkrywali zawartość pudła, które wiozłam ze sobą do Polski, pełnego tofu, margaryny Alsan i tempehu właśnie. Tymczasem ja przemycałam wegańskie rarytasy dla połowy wegańskiego Poznania.  Czytaj dalej „Mój nowy pomysł na marynowany tempeh”