Wypieki i słodycze

Drożdżowy krantz z borówkami amerykańskimi

Dawno mnie tu nie było. Trochę już zapomniałam jak to jest pisać bloga, tworzyć wpisy, obrabiać zdjęcia i publikować. Przyznam szczerze, że najbardziej cenię w blogowaniu systematyczność, czyli coś w czym przez ostatnie miesiące dałam ciała. Jest ona ważna dla mnie jako autorki, bo pozwala zachować ciągłość pisania, pewien rytm, ale myślę, że także społeczności, którą buduje się między innymi właśnie dzięki systematycznemu pisaniu, sprawiąc, że czytelnicy i czytelniczki czekają na kolejne wpisy, jak na odcinek ulubionego serialu. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tę nieobecność, ale wymówkę mam całkiem zacną: byłam zajęta pisaniem swojej pierwszej książki kucharskiej i kiedy tylko w swoim zabieganymi, lekarskim życiu znajdowałam czas na gotowanie, robienie zdjęć i pisanie, przepis trafiał do książki, a nie bloga. Książka, które tematyki jeszcze nie zdradzę miała ukazać się jesienią. Niestety w tym czasie wypadły mi egzaminy , więc wydawnictwo zdecydowało, że wypuści książkę dopiero na wiosnę. W sumie mnie to ucieszyło, bo szkoda byłoby, gdybym nie mogła zaangażować się w promocję własnej książki, nie mogła spotkać się z czytelnikami czy nie przygotowałabym przy okazji premiery jakiś warsztatów kulinarnych. Mam fajne plany na wiosenną premierę, ale nie będę wybiegać z nimi do przodu. W swoim czasie dam Wam znać czy i gdzie będziemy mogli i mogły się spotkać na pogaduchy i wspólne gotowanie.

Czytaj dalej „Drożdżowy krantz z borówkami amerykańskimi”
Bez kategorii

Kawowy pudding z kaszy jaglanej z letnimi owocami

IMG_0377

Nie wiem, czy mieliście już okazję widzieć najnowszą reklamę firmy Ikea, ale mnie rozbroiła całkowicie (LINK). Filmik świetnie parodiuje współczesną obsesję fotografowania jedzenia i tym samym pokazuje absurd, do którego my – blogerzy i blogerki sami dołożyliśmy cegiełkę. BA! Raczej sporej wielkości cegłę! Zamiast celebrować posiłki i cieszyć się wspólnymi chwilami z najbliższymi, strzelamy foty, nakładamy filtry, opisujemy, oznaczamy tudzież, mówiąc współcześnie tagujemy, hasztagujemy i szerujemy, czyli udostępniamy. Świat widzi nasze „małe dzieła” i wysyła serduszka, polubienia, czasem skrytykuje, ale to i tak kropla w morzu uwielbiania, więc nie bardzo nas ta krytyka obchodzi…  Czasami naprawdę chcę z tym skończyć. Chcę przestać pisać bloga, prowadzić Facebooka czy Instagrama. Snapchata też mam, ale za to nie mam głowy i czasu, aby go ogarniać. Myślę sobie, że przecież mogę promować weganizm jako lekarka, mogę spróbować podziałać w Otwartych Klatach czy innej prozwierzącej organizacji.  Chętnie porobiłabym kursy doszkalające, douczyła się od kolegów i koleżanek z zagranicy, jak najskuteczniej promować weganizm będąc lekarzem. W zasadzie to myślę sobie o tym, co jest skuteczniejsze i lepsze dla zwierząt: ja – wegańska blogerka kulinarna (jedna z wielu) czy ja wegańska lekarka (jedna z niewielu)?  Czytaj dalej „Kawowy pudding z kaszy jaglanej z letnimi owocami”