Kiedy kilka lat tamu opublikowałam na blogu przepis na gnocchi z dyni, w komentarzach na moim profilu na Facebooku zmieszano mnie z błotem za brak umiejętności posługiwania się językiem polskim, bo przecież to są KOPYTKA, a nie żadne tam gnocchi. Nie za bardzo się spięłam tą sytuacją, bo język to twór żywy, a poza tym daleka jestem od nacjonalizmów. Język włoski jest piękny i do kulinariów pasuje jak mało co! Niemniej, między nami mówiąc, te wszystkie kluchy, bez względu na pochodzenie, mają tak podobny skład i kształt, że nazewnictwo jest sprawą umowną. Czytaj dalej „Przemyt na wielką (włoską) skalę: gnocchi z bobu”
Miesiąc: Czerwiec 2018
Smażona polenta z suszonymi pomidorami i natką pietruszki
Wpadałam w pułapkę kuchni włoskiej i nie mogę się z niej wydostać. Nie żebym jakoś szczególnie się starała, ale jednak. Po publikowanym niedawno przepisie na pyszną focaccię z truskawkami i tymiankiem, letniej zupie minestorne na czerwcowo-lipcowe załamania pogody, przyszedł czas na prosty przepis na podsmażaną polentę, która może niekoniecznie nadaje się na samodzielny obiad, ale na pewno sprawdzi się w roli lunchu lub kolacji. Czytaj dalej „Smażona polenta z suszonymi pomidorami i natką pietruszki”
Włoska zupa minestrone na chłodne, letnie dni
Rzadko wrzucam przepisy na zupy, bo zupy są brzydkie. Zupa krem czy jakaś azjatycka, jak chociażby miso jeszcze się jakoś wybronią na zdjęciach, ale pozostałe są po prostu brzydalami. Nie poradzę. Te warzywne jednogarnkowce nie radzą sobie na zdjęciach lub, co też jest wysoce prawdopodobne, ja sobie nie radzę z fotografowaniem. Czytaj dalej „Włoska zupa minestrone na chłodne, letnie dni”
Focaccia z truskawkami i tymiankiem
Za oknem lato pełną gębą. Zrobiło się ciepło, jak na południu Europy. Mam wrażenie, że część z nas zaczęła nawet prowadzić lekko włoskie życie. Przejeżdżając dziś przez miasto obserwowałam mieszkańców leniwie przesiadujących przed knajpami, popijających aperole, spędzających czas z gronie znajomych. Mocno wakacyjny klimat. Można ulec złudzeniu, że żyjemy niezłym dobrobycie. Jest lekko, miło, przyjemnie. Wiem, że to tylko iluzja, ale całkiem dobrze dla mojej poszarpanej psychiki – lekarki z onkologii dziecięcej, jest ulec złudzeniu, że tak właśnie jest. Błogo, beztrosko…
Ekspresowy przewodnik po wegańskim Berlinie, czyli gdzie zjeść, aby nie żałować, gdy wpada się do stolicy Niemiec na dobę
Nie zawsze musisz jechać do Azji, aby spróbować wyśmienitej wschodniej kuchni. Podobnie, jak nie trzeba koniecznie lecieć za ocean do Nowego Jorku, gdy ma się ochotę zjeść donuty na śniadanie. Przecież czasami nie ma się na to czasu, a zazwyczaj pieniędzy. Na szczęście wszystko to znajdziesz w Berlinie. I to wersji roślinnej! Czytaj dalej „Ekspresowy przewodnik po wegańskim Berlinie, czyli gdzie zjeść, aby nie żałować, gdy wpada się do stolicy Niemiec na dobę”
Idealne wegańskie pierogi ruskie
Z pierogami jest tak: najpierw trafię na pyszne kluchy na mieście. Potem myślę, że muszę przygotować jakieś w domu, bo dawno nie miałam okazji ich robić, następnie dochodzi do żmudnego procesu lepienia i zastanawiam się, co mnie podkusiło, przecież nienawidzę lepić pierogów? W końcu docieram do punku: „jedzenie” i jestem dumna i zadowolona, że mimo wszystko mi się chciało. Jak zwykle wyszły pyszne. Czytaj dalej „Idealne wegańskie pierogi ruskie”