Luty pożegnał, a marzec powiał absolutnie przenikliwym, jak na obecne czasy mrozem. Znudzona zimowym outfitem z niecierpliwością wyglądałam wiosny. Zachciało mi się już trampek, sukienek, jazdy rowerem i biegania. O tak! Poszłabym pobiegać, ale na mrozie nie znoszą. Tymczasem Adidas dręczy reklamami butów do biegania nagrywanymi w jakimiś nieprzyzwoicie ciepłym miejscu. Czekam na wiosnę, na tenisówki, na sukienki i bieganie. Tymczasem gotuję miso, buduję bazę z poduszek i koców i kisnę, niczym kimchi w słoiku czekając na dzień, kiedy po prostu wskoczę w buty i pobiegnę do Lasku Marcelińskiego i z powrotem.
W taką mroźną pogodę mam ochotę na coś wyrazistego. Rosołek pasuje jak ulał. Najbardziej pożądany smak to umami. Ma być słono, trochę ostro i rozgrzewająco. Nic dziwnego, że kolejny raz w ciągu kilku dni wracam do miso. Ostatnio otrzymałam przesyłkę z House of Asia z zapytaniem o to, czy wolę kuchnię chińską czy japońską. Myślę, że od dłuższego czasu prym wiedzie ta druga, a goszczące co chwilę miso w mojej kuchni jest tego najlepszym wyrazem.
Miso to japońska pasta z fermentowanej soi, zazwyczaj słona, ale są również słodkie odmiany. Podobno odmian miso jest tyle, co gatunków serów i win. Podobnie też smak, aromat i kolor zależą od regionu, z którego pochodzi. Ja sama używam zazwyczaj białego shiro miso, a tak naprawdę sięgam po taką odmianę, jaką uda mi się dorwać na sklepowej półce. Zazwyczaj kupuję pastę w sklepach ze zdrową żywnością lub w marketach w działach z kuchnią świata.
Jeżeli zastanawiasz się czy warto kupować miso, które nie jest przecież najtańsze to od razu odpowiadam, że warto. Po pierwsze jest aromatyczne i nadaje smaku naszym potrawom. Pozyskiwane jest w procesie fermentacji, więc ma wszystkie właściwości produktów fermentowanych, które powinny gościć w naszej kuchni – od polskich kiszonek, jak kapusta czy ogórki, bo japońską pastę miso i koreańskie kimchi.
Miso możemy wykorzystać w kuchni na rozmaite sposoby. Bulion to tylko jedna z możliwości. Miso sprawdzi się również jako składnik marynat, dodatek do kiszonek, past do chleba, smarowideł czy dressingów i sosów. Jest słone i aromatyczne, więc nada naszym daniom doskonałego smaku. Sprawdzi się jako składnik domowych, roślinnych serów z orzechów i pestek – miso i płatki drożdżowe nadadzą im odpowiedniej „serowatości” i sprawią, że będą zdrowsze.
Wiadomo, że na samym początku trudno będzie wyrobić w sobie odruch doprawiania dań, ale z czasem sami wyczujecie, gdzie i jak ją stosować. Dajcie miso szansę.
Składniki:
- 6 pieczarek
- 1 czerwona cebula
- 1/2 łyżeczki płatków chili
- 2 łyżki glonów wakame
- 3 szklanki wody
- 2 łyżki miso
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka oleju sezamowego (opcjonalnie)
- 200-250 g tofu
- 3 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki oleju
- warzywa do podania: marchewka, kalarepa, rzodkiewka, kapusta pekińska lub inne warzywa liściaste
- sezam i posiekany szczypior do posypania
- 150 g makaronu soba
Piekarnik rozgrzać do 220 st.C. Tofu pokroić w kostkę 1-1,5 cm, wymieszać 2 łyżkami oleju i 3 łyżkami sosu sojowego i zapiekać w piekarniku przez 20 minut, aż stanie się chrupiące.
Cebulę posiekać w piórka, pieczarki w paski. W rondlu rozgrzać 2 łyżki oleju. Wrzucić cebulę z pieczarkami i smażyć, aż się delikatnie zarumieni. Dodać 2 łyżki sosu sojowego i podsmażać 2-3 minuty. Dodać glony, płatki chili i wlać 3 szklanki wody. Zagotować. Zmniejszyć ogień na minimum. W międzyczasie pokroić w słupki i krążki ulubione warzywa, które dodamy na końcu do bulionu. W szklance ciepłej wody rozpuścić pastę miso. Dodać do wywaru . Podgrzewać razem 5 minut, ale nie doprowadzać do wrzenia, bo miso nie powinno się gotować. W międzyczasie ugotować makaron.
Makaron odsączyć.
Do misek rozlać po chochli wywaru, dodać makaron, rozlać pozostały bulion. Dodać ulubione warzywa, upieczone tofu, posypać sezamem i posiekanym szczypiorkiem.
U nas miso pojawia się na stole co najmniej raz w tygodniu na śniadanie, a oprócz tego często dodajemy je do marynat, tak jak pisałaś 🙂 Twoja zupa wygląda super smakowicie!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
moje pytanie czy lacznie ma byc 5 lyzek sosu sojowego? bo raz jest podane 2 a pare linijek nizej 3?
PolubieniePolubienie