„Tradycyjne” zupy gotuję rzadko. W zasadzie prawie nigdy. Za to za dzieciaka, w moim rodzinnym domu, takie zupy pojawiały się na stole bardzo często. Myślę, że był to prosty sposób na nakarmienie czwórki dzieci. Przygotowanie wymagało jednego garnka i w dodatku prosto i w miarę bez uszczerbku na smaku można było je odgrzać. W moim własnym domu z zup najczęściej pojawiają się te inspirowane kuchnią azjatycką lub afrykańską, a w upalne dni rozmaite wersje gazpacho. Choć czasami dopada mnie ochota na dobrą pomidorówkę z makaronem lub ryżem, kapuśniaczek, grzybową czy zupę ogórkową. Nie wzgardzę też botwinką, kremem dyniowym lub buraczanym. Jak sami widzicie jakoś się z tymi zupami „dogadałam”. Na studiach często gotowałam rozmaite wersje minestrone lub włoską zupę z ciecierzycą.
Wydawałyśmy się być ze szczawiową z innej bajki. Nie gotuje jej moja mama i zupełnie nie pamiętam jej z przedszkola. Może to i dobrze, bo mogłabym jej teraz szczerze nienawidzić. Jestem dzieckiem wychowanym na wsi. Szczaw podgryzłam leżąc na łące i właściwie była to jedyna forma, w której go zajadałam. Myślę, że mógłby być fajnym dodatkiem do sałatki albo dipu. Osoby chorujące na kamicę nerkową lub z predyspozycjami do tej choroby powinny na szczaw uważać. Ja sama zaliczam się do tego, wbrew pozorom, licznego grona, więc sięgam po niego okazyjnie. Ostatni raz zupę z dodatkiem szczawiu jadałam we wrocławskiej Żyznej. Sama nie robiłam jej chyba nigdy. Jak to się stało, że się na nią skusiłam?
W sobotę rano schodziłam z dyżuru. Wracając zahaczyłam o ryneczek w pobliżu domu. Byłam ekstremalnie zmęczona, bez energii na wystawanie w kolejkach i przebijanie się łokciami przez tłumy, które zalały tego dnia łazarskie targowisko. Kręciłam się więc po obrzeżach licząc, ze uda mi się zrobić sensowne, wiosenne zakupy na podyżurowe śniadanie. W oczy rzucił mi się starszy pan, stojący z boku z kilkoma pęczkami szczawiu i mięty. Pomijany przez każdego, kto obok przechodził. Moje wrażliwe serduszko zabiło szybciutko i po chwili w moim posiadaniu znalazł się pęk zielnych, kwaśnych liści. Po trzy złote za pęczek. Dokupiłam młodą włoszczyznę i ziemniaki, trochę truskawek na śniadanie i bardzo zadowolona z siebie wróciłam do domu z zamiarem ugotowania zupy szczawiowej. Jak postanowiłam, tak też uczyniłam.
Wiem, że zupa szczawiowa powinna być zabielona, ale skusiłam się zaledwie na 2-3 łyżki mleka kokosowego. Jeżeli macie ochotę dodajcie więcej. Ja bałam się, że zatraci swój kwaśny smak, na którym tak bardzo mi zależało.
Składniki:
- 700 g młodych ziemniaków, oskrobać i pokroić w około 1-1,5 cm kostkę
- pęczek młodej włoszczyzny, oddzielić zielone część i pokroić korzenie w kosteczkę i krążki (marchewka, pietruszka)
- 1 cebula, pokrojona w grubą kostkę
- 1 szklanka ugotowanej ciecierzycy (może być ze słoika lub z puszki)
- pęk szczawiu, odciąć łodyżki, liście posiekać.
- 3 liście laurowe
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 5 ziaren pieprzu
- 2 płaskie łyżki soli
- 1 łyżka jasnego sosu sojowego
- świeżo mielony pieprz do smaku
- 2 łyżki oleju
- 3 łyżki kaszy manny
- 2-3 łyżki gęstego mleka kokosowego
- koperek, posiekany do podania
W rondlu lub zwykłym garnku rozgrzej olej. Wsyp włoszczyznę oraz cebulę i podsmażaj przez 2-3 minuty, mieszając raz po raz. Następnie dodaj 6-7 szklanek zimnej wody, liście laurowe, ziele angielskie, pieprz oraz łyżeczkę soli. Gotuj około 10 minut. Następnie dodaj ziemniaki i gotuj kolejne 15-20 minut, aż zmiękną. Dopraw kolejną łyżeczką soli. Dodaj ciecierzycę i posiekany szczaw. Gotuj razem kilka minut. Następnie zmniejsz ogień na minimum i powoli, cały czas mieszając zupę wsypuj kaszę mannę. Nie przestawaj mieszać, aby nie zrobiła Ci się kluska z kaszy. Na koniec zabiel mlekiem kokosowym, dopraw do smaku świeżo mielonym pieprzem, ewentualnie solą. Podawaj z koperkiem i pieczywem. Przyznam, ze najlepsza była 2-3 dnia, kiedy smaki się ze sobą odpowiednio przegryzły.
uwielbiam zupę szczawiową i pierogi na słodko ze szczawiem(wg przepisu Pincake- rewelacja)
Muszę szczawiu zdobyć teraz na twoją zupę 🙂
PolubieniePolubienie
Zrobiłam , rewelacja!!!
PolubieniePolubienie
Trochę dużo tych ziemniaków
PolubieniePolubienie
Ziemniaków nigdy za dużo😂
PolubieniePolubienie
No ale 3/4 tony to jednak sporo
PolubieniePolubienie