Roślinne śniadanie, Wypieki i słodycze

Afrykańskie pączki – kokosowe mandazi

IMG_0240.JPG

Mandazi, czyli kenijski i tanzański przysmak śniadaniowy to coś pomiędzy znanymi nam pączkami, donutami i racuchami. W Afryce serwuje się ja na śniadanie, ale z powodzeniem możemy podać je na deser. Po raz pierwszy usłyszałam o nich od mojego szwagra, który właśnie z tamtych rejonów świata podchodzi i wypróbowałam już co najmniej kilka przepisów.  Mandazi pojawiały się dwukrotnie na blogu pod starym adresem, ale zagościły też tutaj. Dokładnie rok temu zapraszałam na mandazi bananowe. Niemniej receptura do, której wracam najchętniej to ta ze starej strony. Mandazi w kokosem, dzięki wiórkom kokosowym i mące ryżowej są delikatnie chrupiące, ale jednocześnie puszyste i mięciutkie. Czytaj dalej „Afrykańskie pączki – kokosowe mandazi”

Recenzja, Roślinne śniadanie, Wegański poradnik

Paprykowy ser z nerkowców i słonecznika i recenzja książki „Wegan Nerd. Moja roślinna kuchnia”

IMG_0190-001.JPG

Strasznie długo zbierałam się z napisaniem recenzji książki Wegan Nerd. Zwlekałam, odkładałam wpis na później. Myślałam sobie: „cholera, Magda, tak gardzisz tymi wszystkimi nieobiektywnymi recenzjami na blogach i za nic nie uda Ci się spojrzeć na książkę Ali krytycznie”. Nienawidzę kolesiostwa, męczą mnie kółka wzajemnej adoracji i promowanie czegoś, co jest słabe z powodu zażyłości lub sentymentu do samego autora czy autorki. Nie znoszę ściemy, a obecnie większość recenzji jest ustawiona.  Mój chłopak się nawet ostatnio śmiał, że przeze mnie nie uwierzy  w żadną opinię w internecie i nie spojrzy na zdjęcie na instagramie inaczej niż jak na reklamę.

Zwlekłam tak długo, że już zapewne moja recenzja jest psu na budę, bo już wszyscy macie książkę Ali Rokickiej w domach. Być może właśnie jesteście w szale gotowania jakiegoś wegannerdowego dania,  ale jakby ktoś się jeszcze wahał, rozwieję wątpliwości. Tak myślę. Czytaj dalej „Paprykowy ser z nerkowców i słonecznika i recenzja książki „Wegan Nerd. Moja roślinna kuchnia””

Bez kategorii

Proste chili sin carne. Chili con tempeh

img_0274
Dzisiaj zabieram Was na wycieczkę za Odrę.
W Berlinie znajdują się dwie miejscówki z meksykańskim jedzeniem, które czczę i wielbię. No dobra, może nie jest to do końca meksykańska kuchnia, a bardziej Tex-Mex, ale to bez żadnego znaczenia, kiedy jedzenie jest przepyszne. Pierwsza nazywa się Burrito Baby  i położona jest w dzielnicy Neukölln. Trafiłam tam nieco przypadkiem w trakcie jednej z moich gastro-wycieczek do stolicy Niemiec, kiedy po przejrzeniu bloga poświęconego Berlinowi, Still in Berlin, którego gorąco Wam polecam, natknęłam się na recenzję tego miejsca. Pomimo, że mieliśmy za sobą ucztę w Let It Be, postanowiliśmy skusić się jeszcze na burrito, a właściwie BURRITO, bo rozmiar zaserwowanego dania był bardzo konkretny. Miejsce jest raczej niewielkie, więc wiązało się to z oczekiwaniem na stolik na ławce przed knajpą w grudniowy, mroźny wieczór, ale było warto, bo w podanym nam jedzeniu zgadzało się dosłownie wszystko.

Czytaj dalej „Proste chili sin carne. Chili con tempeh”