kuchnia roślinna, Lunch/obiad

Tajskie czerwone curry dyniowe z tofu

IMG_0717

Kiedy rozmawiam ze znajomymi, którzy odwiedzili Tajlandię spotykam się ze skrajnymi opiniami, ale w sumie, gdy się dobrze zastanowię to właściwie tak jest z większością miejsc, o których rozmawiam z kimkolwiek – albo totalne uwielbienie, albo bolesna krytyka. Stąd nie za bardzo oglądam się na zdanie innych i pewnie w nie znowu tak odległym czasie odwiedzę Tajlandię w ramach odpoczynku od pracy i bloga ;). W końcu kto biednemu bogato żyć zabroni? 

Jak na razie testuję dania kuchni tajskiej i z wielką przyjemnością sięgam po nie w knajpach, do których zaglądam. Moja dzisiejsza propozycja powstała trochę na zasadzie: „co dzisiaj mamy w lodówce…?” Okazało się, że pod ręką miałam wszystko, co potrzebne, aby upichcić pyszne curry i to na bogato, bo z masą fajnych dodatków. Jeżeli nie macie pasty z tamaryndowca czy trawy cytrynowej, nie martwcie się. Możecie pominąć te składniki. Zamiast pasty dodać odrobinę cukru, a w zamian za trawę cytrynową solidniej skropić sokiem z limonki lub cytryny. Co do pasty curry i chili (srirachy) – najlepiej jak sami dostosujcie ilość do własnego podniebienia. Ja zawsze decydują się na solidną dawkę przypraw, bo lubię ostre, wyraziste jedzenie, ale to taki trochę kulinarny taniec na linie – odrobina za dużo i danie stanie się na tyle ostre, że właściwie nie pozwoli to cieszyć się jego smakiem. Metodą prób i błędów dojdziecie do takiej wersji, która Wam zasmakuje najbardziej.

IMG_0715

Jest to już drugie wytrawne danie z udziałem dyni w tym roku, ale oczekujcie więcej. Kiedy przeglądam mojego Instagrama to łatwością wychwytuję, jak zmieniają się na nim pory roku. Od wiosny, gdzie króluje czerwień truskawek i botwinki, przez lato, które również początkowo czerwone zaczyna mienić się wszystkimi kolorami tęczy, po jesień, która jawi się w pomarańczowo-żółtych kolorach, głównie za sprawą dyni. No i jak tu nie kochać wegańskiej kuchni, kiedy jest taka kolorowa, jakby była żywcem wyciągnięta z bajki „Troskliwe Misie” 😉

IMG_0720

Składniki:

  • 600 g dyni Hokkaido, pokrojonej z 2 -3 cm kawałki
  • 250 g batata, pokrojonego w kawałki nieco mniejsze niż dynia.
  • 500 g cukinii, pokrojona w 2-3cm kawałki
  • 1 mała cebula, posiakana w kostkę
  • 400 g tofu najlepiej marynowanego, pokrojonego w plastry
  • 2 łyżki świeżo startego imbiru
  • 2-3 ząbki czosnku
  • łodyga trawy cytrynowej
  • 2 łyżki czerwonej pasty curry
  • 400 ml mleka kokosowego
  • 2-3 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżka srirachy
  • 1 łyżka pasty tamaryndowej (opcjonalnie)
  • 1 łyżka octu ryżowego
  • sok z limonki
  • sól, pieprz do smaku
  • do podania: ryż basmati, świeża kolendra lub tajska bazylia, orzechy ziemne, kiełki fasoli mung

Cebulę posiekaj w kostkę, czosnek w cienkie plasterki, imbir obierz i zetrzyj na tarce. Trawę cytrynową obierz w wierzchniej warstwy, odkrój zieloną cześć, jak w przypadku pora i drobniutko posiekaj białą cześć. Na głębokiej patelni (ja używam do przygotowania tego typu sosów WOK) rozgrzej 2-3 łyżki oleju (u mnie arachidowy), wysp cebulkę i smaż na średnim ogniu przez kilka minut, mieszając raz po raz, aż się pięknie zeszkli, a nawet delikatnie zarumieni. Dodaj czosnek i smaż razem przez minutę, następnie wsyp imbir, przemieszaj i smaż razem razem kolejną minutę. Dodaj pastę curry, przemieszaj. Smaż razem przez 2-3 minuty. Dodaj batata, pastę z tamaryndowca (opcjonalnie) i srirachy (opcjonalnie, możesz zastąpić innym ostrym sosem chili). Przemieszaj. Wlej 3-4 łyżki wody oraz sos sojowy i duś razem przez 4-5 minut. Dodaj pozostałe warzywa. Przemieszaj i smaż razem 2-3 minuty. Wlej mleko kokosowe, przemieszaj i duś razem na średnim ogniu przez 20-25 minut, aż warzy zmiękną. Raz po raz przemieszaj. W międzyczasie usmaż na oddzielnej patelni plastry tofu i ugotuj ryż.

Curry dopraw do smaku solą, pieprze, octem i sosem z limonki. Gotowy sos posyp fistaszkami i świeżą kolendrą, podawaj z ryżem z czarnym sezamem i świeżymi kiełkami.

IMG_0724

3 myśli w temacie “Tajskie czerwone curry dyniowe z tofu”

  1. Mam to szczescie, ze kuchnie tajska moge miec na codzien – taka prawdziwa – moja bratowa pochodzi z Tajlandii. Chetnie dla nas gotuje, szczegolnei dla mnie bo ja jem rownie ostro co ona.

    Polubienie

Dodaj komentarz