kuchnia roślinna

Koshari – niezwykłe danie kuchni egipskiej

IMG_0428

Wszyscy, którzy zaglądają tutaj regularnie wiedzą, że mam bardzo stałą częstotliwość publikowania postów. Ostatni czas jest jednak dla mnie tak zwariowany, że z trudem wygospodarowałam chwilę, aby przygotować nowy wpis. Nie byle jaki, bo z zupełnie nowym dla mnie daniem, które poznałam dzięki Pawłowi, ale o tym napiszę później.

Chciałabym się wytłumaczyć. Otóż dostaję od Was wiadomości i maile z zapytaniem dlaczego nie ma Hello Morning w konkursie Blog Roku 2015. Ci z Was, którzy pamiętają mój udział w konkursie w zeszłym roku oraz to, że znalazłam się w pierwszej dziesiątce wśród blogów kulinarnych, zastanawiali się dlaczego w tym roku odpuściłam. Już śpieszę z wyjaśnieniem. Nie jest to po prostu mój cel, ani nie jest to moje marzenie. Przed rokiem wystartowałam z nadzieją, że uda mi się wygrać wyjazd do kulinarnej szkoły Jamiego Olivera. W tym roku nie było takiej nagrody, a ja nie uważam, aby mój blog był godny nagrody. Ludzie poświęcają swoim stronom całe życie, a dla mnie to jedynie hobby, odskocznia – kiedyś od studiów medycznych, a dziś od pracy lekarza. Choć poświęcam Hello Morning sporo uwagi, kocham jak dziecko, to jednak nie czuję ostatnio potrzeby na wystawianie go w konkursach. Mam trochę inny pomysł na siebie i na stronę w tym momencie. Czuję, że nie potrzebuję konkursów, aby się spełniać jako blogerka. Absolutnie szanuję to, co osiągają Jadłonomia i Wegan Nerd, ale nie chcę podążać tą samą drogą. Ja wolę własne, jeszcze niewydeptane ścieżki. Taką mą buntowniczą naturę.

Patrząc na ostatnie czternaście miesięcy oraz to ile w tym czasie działo się w moim życiu zawodowym, udało mi się zrealizować całkiem sporo projektów jako Hello Morning. Były warsztaty w Andersia Hotel w Poznaniu, dzień kuchni autorskiej we wrocławskiej Baszcie, siedem tematycznych warsztatów w Centrum Inicjatyw Wszelkich – Zakrzowska 29 we Wrocławiu, dla poznańskiej Dobrej Kawiarni, dla Koła Gospodyń Wiejskich w Osowcu, dla seniorów w Toruniu oraz pokaz organizowany przez Vege Inicjatywę z Bielska-Białej. Na dokładkę pokaz gotowania podczas krakowskiej Veganmanii. Absolutne szaleństwo. Zwłaszcza, gdy myślę, że jestem świeżo upieczoną rezydentką. Podsumowując ten czas mam wrażenie, że chyba nie potrzebuję konkursów, aby być z siebie zadowolona, a moi bliscy mogli być ze mnie dumni.

Warsztaty i pokazy są moim oderwaniem od codzienności. Bardzo lubię spotykać się z ludźmi, wspólnie gotować i rozmawiać o kuchni, o gotowaniu, o kulinarnych możliwościach roślin. Lubię dzielić się swoim doświadczeniem, godzinami opowiadać o tym, jak to się stało, że zostałam wegetarianką, później weganką i o tym, jak weganizm dał mi impuls do założenia bloga. W sierpniu minie siedem lat odkąd Hello Morning zabiera przestrzeń w internecie. Mnóstwo czasu, mnóstwo zmian, cała masa inicjatyw, ludzi, przyjaciół, którzy byli, ale już ich nie ma i zupełnie nowych, którzy uczą mnie patrzeć na świat swoimi oczami, wnoszą nową jakość, nowe smaki, przestrzenie i miejsca. Blog dodał do mojego życia dodatkowe odcienie kolorów, których nie byłoby wokół, gdybym nie nudziła się pewnego sierpniowego popołudnia w 2009 roku…

IMG_0408

Wracając do jedzenia i przepisów… Niemal z każdej podróży przyjeżdżam do domu z głową pełną pomysłów. Inspiruję się i odtwarzam smaki z knajp, w których jadałam. Myślę, że tą nieszkodliwą przypadłością zaraziłam Pawła, więc i on, nawet gdy jeździ beze mnie, potrafi po powrocie już od progu opowiadać o tym co jadł, jak smakowało, a czasami nawet upiera się, że koniecznie powinnam przygotować to w naszej kuchni i wrzucić na bloga.  Tak właśnie było z tytułową potrawą  – Koshari. Podczas jednej z wizyt w Londynie Paweł trafił do knajpki serwującej praktycznie tylko tę jedną, egipską potrawę. Kiedy mi o niej opowiedział, zwątpiłam. Czy ryż, soczewica, ciecierzyca i makaron w jednym daniu to dobry pomysł?  Dałam się jednak przekonać i nie żałuję ani trochę, bo połączenie smaków i tekstury okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie do końca potrafię wytłumaczyć fenomen tego dania, ale niewątpliwie zasługuje na uwagę. Na pewno przy okazji wiosennego wypadu do Londynu zawitam w Koshari Street, a zanim to nastąpi kilkakrotnie przygotuję potrawę w domu. Oczywiście nie musicie podawać jej w słojach – jak ja. Na talerzu zaprezentuje się równie fascynująco. Mi zależało na tym, aby dobrze uwidocznić warstwy na zdjęciu. Rozumiecie  takie moje blogerskie zboczenie.

IMG_0431

Składniki:

  • 2 łyżki oliwy
  • 1 szklanka ryżu – u mnie basmati, przepłukanego pod bieżącą wodą
  • 1 szklanka brązowej soczewicy
  • 2 szklanki makaronu typu corals (kolanka)
  • 4 szklanki wrzątku
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka kuminu
  • 1 liść laurowy
  • sól

Na sos:

  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 mała cebulka, posiekana w drobną kosteczkę
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane lub przeciśnięte przez praskę
  • ok. 680 g passaty pomidorowej
  • 2 łyżeczki przyprawy baharat
  • 1/4 łyżeczki płatków chili (można pominąć, jak nie przepada się za ostrym)
  • 1 łyżka octu winnego
  • sól i pieprz do smaku
  • prażona cebulka do posypania ( do dostania w supermarketach)
  • 1 puszka ciecierzycy

Przepłucz soczewicę pod bieżącą wodą. Umieść w rondelku. Wlać 2 szklanki zimnej wody, dodać 1/2 łyżeczki soli, czosnek, kmin i liść laurowy. Doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu przez około 20-30 minut, do czasu, aż ziarna zmiękną. Wyciągnij liść laurowy i odlej nadmiar płynu, jeżeli pozostał.

W rondlu rozgrzej oliwę z oliwek. Wsyp ryż i podsmażaj na średnim ogniu przez około 2 minuty raz po raz mieszając, aby nie przywarł. Wlej dwie szklanki wrzącej wody, dodaj około 1/2 łyżeczki soli i gotuj na małym ogniu przez około 10 minut.

Ugotuj  makaron wg instrukcji podanej na opakowaniu.

Ugotowaną soczewicę wymieszaj z ryżem i pozostaw pod przykrywką, aby nie wystygły.

Przygotowujemy sos: na patelni rozgrzewamy olej i dodajemy cebulkę, którą smażmy na małym ogniu do czasu aż stanie się miękka – około 5-7 minut.Dodajemy czosnek i smażymy z cebulką przez około 2 minuty. Następnie dodajemy przyprawy – baharat i płatki chili. Przesmażamy przez chwilę z cebulką, aby uwolniły aromat. Wlewy ocet i redukujemy go przez minutę. Na koniec dodajemy passatę. Mieszamy, zmniejszmy ogień na minimum i gotujemy pod pokrywką przez około 20 minut.  Co jakiś czas mieszamy. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

Układamy warstwowo: ryż z soczewicą, makaron, odrobinę odsączonej ciecierzycy, sos polewamy na sam koniec. Wierz posypujemy ciecierzycą i prażoną cebulką.

IMG_0423

7 myśli w temacie “Koshari – niezwykłe danie kuchni egipskiej”

  1. Uwielbiam Ciebie Maddy! I czytać i przepisy. Wiem ,że jesteś jedną z najfajniejszych osób co znam , tylko wirtualnie , ale przez te potrawy co w swoim domu robię z twoich przepisów i przez to co piszesz , ja się przyznam ,ze nie lubię czytać zbyt długich wstępów na blogach kulinarnych , jeśli nie dotyczą kulinarni, ale u ciebie lubię . Rób swoje:)

    Polubienie

  2. Bardzo ładny wpis, ostatnio jak przeglądam wszystkie strony to ludzie zapomnieli pisać blogi, zaczeli pisać błagalne teksty o smsy na konkurs. Wiem, że to jest stymulujące działanie, sam udział pewnie daje jakiś prestiż, kto wie, może kiedyś sama spróbuję, choć na razie nie ma dla mnie kategorii ale do meritum. Dla mnie nadal ważniejsze są teksty i każda osoba, która powie hej dzięki Tobie przestałam jeść mięso albo nie używam reklamówek to jest to nagroda roku:) Na co dzień blog tak jak dla Ciebie jest odskocznią od ciężkiej pracy, miejscem, w którym można pisać coś od serca z nadzieją, że znajdą się podobnie myślący ludzie. Pozdrawiam. Przepiękne zdjęcia, myślę, że mogłabyś wygrać:

    Polubienie

  3. Cześć! musze przyznać, ze czytam Twojego bloga sporadycznie, tylko wtedy kiedy szukam inspiracji na jakas potrawę, a w głowie pustka. nigdy sie także nie udzielałam w komentarzach, ale… Co to dziś było za zaskoczenie, ze siedząc w pracy w Londynie, na jadnym z marketów (Borough market) serwując Koshari czytam o mojej pracy! :>
    do przygotowania Koshari u nas w knajpie używają dokładnie hiszpańskiego ryżu, brązowej soczewicy i dwóch typów makaronu – macaroni i vermicelli + najprostszy sos pomidorowy + cieciorka + dressing (czosnek, kumin, cytryna, chili) + doqqa (dodatek z kuchni libańskiej, połączenie orzeszków ziemnych z ziołami) + karmelizowana cebula. Pozdrowienia z Londynu! 🙂

    Polubienie

  4. Cześć! Muszę się przyznać, że wpadam tu sporadycznie w poszukiwaniu inspiracji gdy głowa pusta, więc co to było za zdziwienie gdy przeglądałam Twojego bloga dziś w pracy, na londyńskim markecie (dokładniej Borough Market) serwując koshari na jednym ze stoisk ;>
    Pozdrawiam z Londynu i zapraszam do Koshari Street 🙂

    Polubienie

    1. Oooo! Jak miło! Jak będziemy w Londynie to bank wpadniemy do Koshari Str. Taki jest plan na maj/czerwiec, więc może do zobaczenia!
      Zpraszam na blogai pozdrawiam baaaaaardzo serdeczenie! ❤

      Polubienie

Dodaj komentarz