Wegański poradnik

Jak rozmawiać z lekarzem o diecie wegańskiej

IMG_0029

Nie jestem wielką fanką wegańskich grup na portalach społecznościowych, ale wiem, że nierzadko poruszane są tam kwestie związane ze zdrowiem. Internauci wymieniają się radami, polecają lekarzy i dietetyków. Nie ma w tym niby nic złego, bo w końcu temu między innymi mają te grupy służyć. Czasami jednak członkowie tychże grup robią krok dalej i doradzają nie tylko u kogo się leczyć, ale jak się leczyć, a nierzadko unikając wizyty lekarskiej diagnozują się poprzez „złote rady” fejsbukowej społeczności pełnej ekspertów od wszystkiego… Zastanawia mnie to, że ludzie z taką lekkością powierzają jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, czyli własne zdrowie, komuś kogo zupełnie nie znają, nie spotkali w rzeczywistości poza-wirtualnej, których kompetencji nie są w stanie zweryfikować… Podziwiam też tych wszystkich fejsbukowych „lekarzy”. Zadziwia mnie ludzki brak pokory i odwaga (może raczej głupota?), aby  brać na siebie odpowiedzialność za zdrowie kogoś, kogo nie widzieli na oczy… Ciekawe jest to, że zazwyczaj są to osoby bez medycznego wykształcenia. Warto zdać sobie sprawę, że za nasz błąd ktoś może przepłacić zdrowiem, a nawet życiem, dlatego pomimo, że czasem kusi mnie, aby napisać komentarz pod jakimś postem, staram się być powściągliwa z wydawaniem jakichkolwiek opinii. Czasem zdawkowo radzę, aby dany delikwent_ka udał_a się do lekarza.  Uważam, że o ile doradzenie komuś, gdzie ma się zgłosić ze swoim problemem jest dopuszczalne, o tyle stawianie komuś diagnozy przez facebooka jest nieetyczne. Najbardziej lubię zdania w stylu: „Znajoma mojej znajomej też tak miała i okazało się, że to rak/celiakia/niedobór czy nadmiar tego czy owego/alergia na coś tam/ Hashimoto.” A potem litania porad terapeutycznych. Przykładów można by mnożyć w nieskończoność… Po pierwsze – przez sześć lat studiów uczyłam się, że aby kogoś zdiagnozować należy go zbadać. Po drugie – leczymy nie wyniki, a pacjenta, więc z samych wyników nie mogę w 100% zapewnić co komu dolega i przede wszystkim jak i czy w ogóle powinien się leczyć. Przeprowadzać wywiad lekarki przez facebooka? Tak przy wszystkich? A co z tajemnicą lekarską?

Powiedzmy sobie szczerze. Lekarze, jak to ludzie – są lepsi i gorsi.  Oczywiście poza tymi, którzy specjalizują się w kierunku dietetyki, są gastroenterologami, czasem kardiologami czy pediatrami, nie wiedzą za dużo na temat diety czy odżywiania. Nikt nas specjalnie nie kształci w tym kierunku i owszem, mądry lekarz powinien wykazać się wiedzą ogólną w zakresie odżywiania, natomiast powinien też umieć przekazać pałeczkę dietetykom, zamiast dzielić się często nieaktualizowaną latami wiedzą ze swoimi pacjentami.

Weganizm to nie choroba

Wyobraźmy sobie sytuację, że idziemy do lekarza z zapaleniem zatok, które dopada nas rok w rok w styczniu. Do tego jesteśmy alergikami, a od kilku lat chorujemy na astmę oskrzelową. Czy informacja o tym, co wkładamy na talerz jest lekarzowi potrzebna, aby nas prawidłowo leczyć? Nie. Informując o diecie w takim przypadku, sami sugerujemy lekarzowi, że coś jest nie tak. Nie wyobrażam sobie, że ktoś na diecie tradycyjnej w opisanej przeze mnie powyżej sytuacji rozmawia z  lekarzem o tym, co je. Osoba na diecie tradycyjnej, wciągająca góry śmieciowego jedzenia zapytana o dietę odpowie najpewniej, że je normalnie i wyjdzie z gabinetu z zaleceniami, receptą na leki, spokojna i zadowolona. Mówiąc w takiej sytuacji o weganizmie możemy niejako włożyć kij w mrowisko i stoczyć niepotrzebną batalię, stracić siłę, energię i zniechęcić się do służby zdrowia na amen.

Druga sprawa to diagnostyka. Oczywiście profilaktyka jest ważna i warto trzymać rękę na pulsie, jeżeli chodzi o nasze zdrowie. Natomiast wykonywanie całego profilu badań co chwila, jeżeli nic nam nie dolega jest bezsensem. Myślę, że raz do roku warto zrobić sobie kilka podstawowych badań – morfologię zwłaszcza. Lipidogram, poziom hormonów tarczycy – TSH, FT3, FT4 czy poziom glukozy warto wykonać raz na jakiś czas, zwłaszcza, gdy w rodzinie występują choroby układu sercowo-naczyniowego, tarczycy czy cukrzyca. Jeżeli są w normie, a nie mamy predyspozycji genetycznych – ze spokojem możemy powtórzyć je po dwóch latach.

Wiele osób myśli, że badanie morfologii krwi jest nic niewarte, natomiast zapewniam Was, że interpretując jej wyniki, zwłaszcza takiej z rozmazem, można wysnuć wiele wniosków na temat stanu zdrowia pacjenta.  Jeżeli mamy konkretny problem zdrowotny warto poradzić się lekarza i zapytać pod jakim kątem się badać, bo może powinniśmy skontrolować sobie np. poziom elektrolitów, zrobić rozmaz krwi obwodowej, albo poziom hormonów, glukozy czy badanie ogólne moczu. Czasami spotykam narzekania, że ktoś dostał od lekarza skierowanie TYLKO na morfologię. Jeżeli nie ma wskazań to nikt nie będzie wykonywał panelu badań. Takie są procedury i wytyczne. Nie ma specjalnych dla wegan, bo weganizm to nie choroba.

Odrób zadanie domowe

Edukacja i wiedza są kluczem do sukcesu. Również w przypadku konfrontacji z lekarzem, który ma wątpliwości odnośnie naszej roślinnej diety. Uwierzcie mi, że po studiach medycznych, które tematy odżywiania raczej pomijają ma do tego pewne prawo. Oczywiście, że warto byłoby się orientować co nieco w temacie, ale jak ktoś pracuje w 3-4 miejscach, specjalizuje się, bądź już jest dość wąsko wyspecjalizowany, a nie interesuje się dietetyką sam w sobie, nie będzie za bardzo drążył tematu i jego wiedza będzie dość…ograniczona. Najprawdopodobniej Wy wiecie więcej i jak wykażecie się odrobiną sprytu, elokwencji i znajomości tematu to odniesiecie sukces. Najważniejsze, aby podczas tej dyskusji lekarz nie poczuł, że próbujecie być mądrzejsi od niego. Spróbujcie raczej tak: „Oczywiście rozumiem Pana/Pani obawy, natomiast czytam dużo fachowych artykułów na temat diety roślinnej i w świetle najnowszych badań właściwie skomponowana dieta wegańska jest bezpieczna dla wszystkich, włącznie z dziećmi i kobietami w ciąży„. Jeżeli konsultowaliście swój jadłospis z dietetykiem to koniecznie pochwalcie się tym przed swoim lekarzem! Wyedukujcie go nieco! Musicie pokazać, że znacie się na substancjach odżywczych, witaminach, minerałach i opowiedzcie w jaki sposób dbacie o dietę. To nie jest trudne, wystarczy poczytać kilka dietetycznych blogów takich, jak chociażby Vegan Workout czy stronę Damiana Parola, gdzie znajdziecie sporo wartościowych porad. Internet pełen jest śmieciowych informacji, dlatego specjalnie kieruję Was pod konkretne adresy. Artykuły, które tam znajdziecie napisane są zrozumiałym językiem, a wiedza oparta na badaniach zgodnych z EBM. Napakowani informacjami będziecie brylować w gabinecie, jak królowe i królowie balu.

Co zrobić? Musicie odrobić zadanie domowe i być przygotowani na pytania, które padną za drzwiami gabinetu.

Pamiętaj o witaminie B12

Wyodrębniałam tę witaminę, bo jest to jedyna substancja, której w diecie roślinnej rzeczywiście brakuje, o ile jej systematycznie nie suplementujecie. Tak naprawdę bierze udział w trzech procesach biochemicznych, zachodzących w naszych komórkach, ale są to na tyle ważne przemiany chemiczne, że jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Niestety są weganie, którzy bagatelizują konieczność przyjmowania witaminy B12. Skutki niedoborów u dorosłych ludzi pojawiają się stosunkowo późno, co dla osób niesystematycznych bywa mało motywujące. Nie bagatelizujcie nigdy suplemantacji witaminy B12.

IMG_0128

Pochwalcie się lekarzowi, że jesteście świadomi niedoborów i że przyjmujecie witaminę B12 regularnie.

Oprócz o witaminę B12 lekarz może zapytać o: białko (podpowiedź między innymi TUTAJ), wapń, gdyż wiele osób, w tym lekarzy żyje w przekonaniu, że mleko jest niezbędne w zbilansowanej diecie, a tymczasem...KLIK. Mogą się pojawić pytania o żelazo oraz o wielonienasycone kwasy tłuszczowe. 

Na niedobory witaminy D jesteśmy narażeni wszyscy – bez względu na dietę. Sorry, taki mamy klimat… 😉

Bądźcie przygotowani!

Nie kłam

Nie chcesz być okłamywany przez lekarza, więc sam nie okłamuj. Jeżeli pyta Cię o Twoją dietę wprost, udziel mu odpowiedzi zgodnej z prawdą.

Wspomniałam, że przy błahych przeziębieniach, drobnych dolegliwościach nie warto w ogóle poruszać tematu diety, bo nie jest to nieistotne. Natomiast czasami trzeba o tym powiedzieć, zwłaszcza, gdy dotyczy dzieci, kobiet w ciąży (powiedz swojemu ginekologowi, że jesteś na diecie roślinnej podczas ciąży). Wiedza na temat naszej diety może przydać się gastroenterologowi, kardiologowi, diabetologowi czy endokrynologowi, czasami reumatologowi czy neurologowi oraz oczywiście onkologowi. Część chorób modyfikowana jest dietą, czasami wiedza na temat sposobu naszego odżywiania jest dla lekarza niezbędna, aby prawidłowo zaplanować terapię i dobrać leki. Może dla ułatwienia napiszę tak – jeżeli chorujemy przewlekle warto wspomnieć o diecie swojemu lekarzowi.

Nigdy nie kłam na temat diety, bo jeżeli wyjdzie na jaw, że zataiłeś taką informację, lekarz przestanie Ci ufać i będzie mieć powody, żeby podejrzewać, że nie powiedziałeś mu o innych istotnych dla niego sprawach. Takie historie mogą znacznie skomplikować nasz proces terapeutyczny, w którym wzajemne zaufanie jest ważne.

Zachowaj zimną krew

Wbrew pozorom jest to bardzo trudna kwestia. Z jednej strony jest weganin czy weganka, której ktoś obcy (bo lekarz czy lekarka to z reguły obcy nam ludzie), zagląda nagle w nasz talerz. Może to budzić bunt. Z drugiej strony lekarz, który często czuje się alfą i omegą w swoim fachu nagle jest pouczany przez pacjenta. Może to wywołać konflikt. Myślę, że najlepsza w tym przypadku jest pokora. Jeżeli zabraknie jej Twojemu lekarzowi, nie denerwuj się. Zachowaj zimną krew. Jeżeli dyskutujesz to bez emocji.

Oczywiście obecnie trendy w odżywianiu zmieniają się, lekarze też już wiedzą nieco więcej, spotykają osoby na diecie wegańskiej  w swojej codziennej praktyce. Dlatego nie zawsze zderzenie weganizm kontra służba zdrowia musi okazać się dramatem. Przeciwnie. Możecie usłyszeć, że Wasz lekarz sam stosuje taką dietę i w wolnej chwili wymienić się przepisami na ulubione dania. 🙂

 

10 myśli w temacie “Jak rozmawiać z lekarzem o diecie wegańskiej”

  1. Po przeprowadzce z 3miasta do małego miasteczka niedaleko, trafiłam na cudownych lekarzy – jedna Pani Doktor sama była weganką przez długi czas, a druga nie kwestionuje diety i od razu zaleca b12. Zwykle temat weganizmu wychodzi, kiedy lekarz chce przepisać tran, albo zaleca inną rzecz odzwierzęcą. Kiedy grzecznie odmawiam, zwykle sami się domyślają, o co chodzi i tylko dopytują czy jem np. kaszę jaglaną i inne ważne rzeczy. 😀

    Polubione przez 1 osoba

  2. Bardzo fajny post. Ja do tej pory tylko lakonicznie wspomniałam lekarce rodzinnej o tym, że nie jem mięsa w kontekście właśnie skierowania na morfologię. Ale kiedy dermatolog przy wstępnym wywiadzie raczej stwierdził niż zapytał „Ale mięso pani je normalnie?”, to potwierdziłam, bo czułam nosem spięcie przy innej odpowiedzi. Faktycznie sam z siebie odpowiedział, że dobrze, bo bez tłuszczy nie mogą być transportowane hormony i wówczas problemy z trądzikiem itd. Chwilę potem obejrzał plik moich badań z ostatnich lat i jakoś z nich wegetarianizmu nie wyczytał 😉
    Zostało mi jednak gdzieś z tyłu głowy pytania o to, czy faktycznie dieta bez mięsa powoduje jakieś problemy z hormonami, szczególnie, że trądzik o podłożu hormonalnym mam od wieku lat nastu, a tsh w górnej granicy normy (co wg różnych szkół już należy leczyć, lub zostawić w spokoju).

    Polubione przez 1 osoba

    1. elfickizakatek, zaintrygowałaś mnie swoją wypowiedzią. Ja od kilku lat borykam się z problemem skórnym na twarzy, a dokładniej mówiąc na policzku prawym. Próbowałam już na różne sposoby sobie z tym radzić, ale nie mam pojęcia co sprawia, że pojawiają mi się te krostki. Ale mój brat właśnie zasugerował, że to brak tłuszczy, a raczej za mało tłuszczy(u)? może być tego przyczyną. Jestem na diecie wegańskiej i problemy z cerą zaczęły się mniej więcej jak przestałam jeść mięso i inne produkty. Wcześniej nie miałam takich problemów.
      Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi tak teraz sobie myślę, że może coś w tym jest. I rzeczywiście moja dieta jest uboga w tłuszcze i stąd te problemy :/ Będę musiała się zagłębić w ten temat 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. Moja dieta nie jest uboga w tłuszcze, bo tłuszcze zwierzęce zastępuję olejami i tłuszczem mlecznym. Gdyby chodziło sensu stricte o tłuszcz, to w mojej diecie go nie brakuje i w żaden sposób go nie ograniczam, chociaż nie jadam też tłusto czy ciężko.
        Nie wiem o co dokładnie chodziło temu lekarzowi. Nie dopytywałam, bo interesowało mnie tylko to, by nie wdawać się w dyskusję o wyższości jednej diety nad drugą, szczególnie, że stwierdzenie lekarza stawiało go raczej po stronie zadeklarowanych mięsożerców. Jeszcze by mi nie wypisał recepty uznając, że wszystkie problemy tego świata spowodowane są moją dietą.

        A propos tłuszczów, to nie wiem na ile dotyczy to wegetarian, ale ja często miewam mimo ogólnie niskiego cholesterolu podwyższone trójglicerydy i problem z utrzymaniem równowagi między dobrym, a złym cholesterolem. Przynajmniej tak się działo w okresie, kiedy jadałam sporo żółtego sera. Teraz ser jadam sporadycznie, raczej biały, niż żółty, więc ciekawi mnie czy coś się zmieniło w kwestii lipidogramu. Chyba na wiosnę dam sobie upuścić fiolkę krwi do badań 😉

        Polubienie

  3. Jestem wegetarianką – nie weganką, bo jem jajka, od prawie dwóch lat. Przeszłam na dietę na początku bezglutenowa, a potem bezmięsną. Czuję się o wiele zdrowsza nie jedząc mięsa, ani tego co nazywa się mięsem i wędlinami, a co jest trucizną dla naszych organizmów. Niestety część lekarzy kwestionuje takie podejście do odżywiania. Sama znam takich, którym przydałaby się porządna dieta, bo wyglądają strasznie. Nie dbają o siebie. Ale prawdą jest również, że w dietach bezmięsnych brakuje absolutnie witaminy B 12 i oczywiście D 3. Ja przyjmuję je sporadycznie. Może powinnam brać ją jednak regularnie, bo wit. B 12 z jajek jest słabo wchłanialna, a zalecane dzienne spożycie witaminy B12 (mcg) dla osoby dorosłej to 2,4 mg. Dlatego warto zażywać B 12. Chyba wrócę do regularnego stosowania.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Nie chodziło mi, że Twoja dieta jest uboga w tłuszcze, tylko o to, że coś jest w tym co powiedział lekarz na temat tłuszczy i trądziku, w moim przypadku 😉
    Myślę, że jest też spora różnica między wegetarianizmem a weganizmem jeśli chodzi o tłuszcze. Na wegetarianizmie jednak łatwiej o to zadbać.
    Wiem, że dobrze zbilansowana dieta wegańska powinna dostarczać odpowiednią ilość tłuszczy, ale widocznie w moim przypadku jest ich za mało w diecie. Tak przynajmniej mi się wydaję 🙂 Mimo, że w żadnym wypadku nie ograniczam ich w swojej diecie.

    Polubienie

  5. Jakoś przed świętami Bożego Narodzenia odwiedziłam moją lekarkę z wynikami morfologii i moczu. Pani doktor zapomniała, że jestem weganką, ale pamiętała, że jestem mamą karmiącą roczną córkę, przeglądając moje wyniki stwierdziła, że ‚bardzo ładne wyniki, morfologia książkowa, w ogóle nie widać, że karmi pani piersią’ na co ja dodałam ‚o, i nie widać, że jestem weganką’ 🙂 Czyli, że da się roślinnie i zdrowo za razem 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  6. Problem pojawia się w momencie gdy zadaje pytanie o to jakie składniki zawierają tabletki i czy ich osłonka czy powłoka wykonana jest z substancji odzwierzęcych. Problem pojawia się także gdy trafiasz na lekarza po swojej operacji i on przekonuje Cie że powinnaś jeść szpinak i mięso bo to podstawowe uzupełnienie żelaza. Mogłabym tak wymieniać ale zasada jest jedna jak nie musisz to nie mów bo przy Katarze nie powinna go interesować dieta chyba że jesteś uczulony na gluten:)

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz