Bez kategorii

Wegańska grochówka po szwedzku

IMG_0181

Grochówka zawsze  kojarzyła mi się tylko i wyłącznie z kuchnią polską. W końcu większość przydrożnych barów reklamuje się nie niczym innym, jak właśnie grochówką wojskową. Paradoksalnie potrawy takie jak bigos, grochówka, fasolka po bretońsku czy flaki nie miały u mnie żadnych szans w swoim tradycyjnym wydaniu, a  w wydaniu roślinnym po prostu je wielbię i czczę. Sięgam po te „kulinarne klasyki” z przyjemnością właśnie zimą, bo nic nie wydaje się być bardziej sezonowe, niż wymienione przeze mnie jednogarnkowe dania. W dodatku idealnie nadają się do odgrzania, co jest niezwykle wygodne przy domownikach wracających o różnych porach z pracy czy szkoły.

Początkowo chciałam nazwać grochówkę – grochówką Jamie’go Olivera, ale po zweganizowaniu receptury, pomyślałam, że ta zupa ma już niewiele wspólnego z tym, co znalazłam w książce Jamiego. Nie pozostaje mi nic innego, jak wysłać mu SMS’a o treści: „Sorry Jamie, znowu robię to co ty, ale lepsze, bo… wegańskie”.

Niemniej z książki Jamiego dowiedziałam się, że grochówka jest daniem jak najbardziej szwedzkim. Niekoniecznie takim znowu polskim. Choć oczywiście trochę różni się od tej znanej nad Wisłą, najbardziej charakterystyczne elementy pozostają takie same. Anglicy z kolei jadają pastę z grochu, która podobno smakiem jest bardzo zbliżona do szwedzkiej grochówki. Oczywiście nie dziwi mnie zupełnie, że dania na bazie łuskanego, suszonego grochu były bardzo popularne w tych regionach świata, gdzie przez dłuższą część roku trzeba było sobie radzić bez świeżych warzyw i owoców. Obecnie, w czasach globalizacji i szeroko rozwiniętego transpotru żywności, jak również technologii pozwalającej na hodowlę roślin w bardzo nieprystosownac

Składniki:

  • olej
  • 2 łodygi selera naciowego, oczyszczonego w włókien i pokrojonego w drobną kostkę
  • 2 cebule, obrane i drobno posiekane
  • 1/2 łyżeczki suszonego tymianku
  • 1/2 łyżeczki suszonego oregano
  • 1 łyżeczka suszonego majeranku
  • 1 płaska łyżeczka wędzonej papryki
  • 500 g suszonego łuskanego grochu, dokładnie wypukanego
  • 200 g smażonego tempehu
  • 1,5 l bulionu warzywnego
  • sól morska i świeżo mielony czarny pieprz
  • oliwa extra vergine
  • dowolna, ulubiona musztarda
  • pieczywo do podania

Postaw duży garnek na ogniu, wlej do niego odrobinę oleju. Wsyp posiekany seler, cebulę oraz świeże zioła. Wymieszaj i smaż na średnim ogniu przez około 10 minut, aby warzywa zmiękły, ale się nie przyrumieniły. Dodaj dobrze przepłukany groch oraz wędzoną paprykę. Wymieszaj. Wlej bulion i gotuj na małym ogniu przez około 50 minut.

Tempeh pokrój w kostkę.  Z grubsza rozgnieć tłuczkiem masę grochową w zupie. Dodaj pokrojony tempeh i wymieszaj. Dopraw pieprzem, ewentualnie solą.

Rozlej do miseczek. Skrop oliwą. Posyp  szczyptą wędzonej papryki i majeranku. Podawaj z musztardą dla uwydatnienia smaku oraz z pieczywem.

IMG_0185

16 myśli w temacie “Wegańska grochówka po szwedzku”

    1. Ja zrobiłam bez, było pyszne 🙂 Można chyba ewentualnie podsmażyć tofu wędzone czy marynowane z tesco, myślę że będzie smaczne 🙂

      Polubienie

  1. ooo, mniam, grochówka zimą musi być! 🙂 u mnie też się właśnie szykuje na bloga moja wersja 😉 próbowałam wersji szwedzkiej, na którą się niedawno natknęłam w sieci, ale z musztardą mi nie podeszła, i w końcu zrobiła taką polsko-szwedzką, bo do tradycyjnej polskiej dodałam kilka rzeczy, których normalnie nie dawałam nigdy i wyszło pysznie, podobna do Twojej, i też myślałam o tempehu, choć wędzonym z kolei . W każdym razie chętnie, następnym razem zrobię wg Twojej receptury, bo grochówki w zimie dla mnie nigdy nie jest za dużo 🙂 p.s. a w jakiej jego książce jest przepis na grochówkę? i napisz smsa :> a potem daj mi nr 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. Hehe! Co do musztardy to można ją pominąć. Przepis pochodzi z książki „Kulinarne wyprawy Jamiego Olivera”. Zupa jest naprawdę fajna. Można ją oczywiście wzbogacić np. ziemniakami. Tempeh wedzony na pewno też by pasował i nawet przeszło mi przez myśl, żeby po niego sięgnąć, ale w końcu zdecydowałam się na lokalny od merapi, a on występuje tylko w postaci naturalnej i smażonej. Czekam na przepis u Ciebie i z chęcią przetestuję. Pozdrawiam, m.

      Polubienie

      1. jasne jasne, na pewno posmakuje musztarda niejednemu, to ciekawy akcent, i dzięki za info o książce, ale nie mam jej, p.s. jak smakuje smażony tempeh? u mnie w sklepie rzadko bywa nawet ten wędzony czeski i ze świeczką szukać tego od merapi 😦 wędzony uwielbiam prosto z paczki, i jestem ciekawa, czy ten naturalny i smażony to taka różnica jak z tofu? naturalnym, wędzonym itd… pozdrawiam również

        Polubione przez 1 osoba

      2. Tempeh merapi różni się od czeskiego, ale ja bardzo lubię. Ten smażony jest mniej słony, niż czeski wędzony i jak po dużej przerwie sięgnęłam po czeski to wydawał mi się aż za słony. Natomiast naturalny świetnie się marynuje, choć ja często jem go po prostu podsmażony z samym sosem sojowym i też jest super! 🙂

        Polubienie

  2. Wczoraj ugotowałam grochówkę i jest przepyszna :))) tempehu nie miałam, ale podsmażyłam wędzone tofu i sprawdza się świetnie, aż nie mogę się doczekać dzisiejszego obiadu 🙂 dzięki Maddy :)))

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s