Lunch/obiad, Wegańskie Boże Narodzenie, Święta

Pieczone ziemniaki z karmelem i suszonymi śliwkami

IMG_0025

Choć staram się prowadzić jak najmniej konsumpcyjny styl życia, zakupy są dla mnie czasem jedynym sposobem na poprawienie humoru. Szczególną słabość mam do niesieciowych księgarni, do sklepów papierniczych oraz takich z klimatycznymi akcesoriami do domu, zwłaszcza kuchni. Zarówno w tych pierwszych, jak i ostatnich potrafię utknąć dosłownie na godziny. Przeglądając książki odpływam w zupełnie inny świat i najlepiej się relaksuję. Ostatnio chociażby, całe sobotnie popołudnie wybieraliśmy książki pod choinkę dla moich siostrzeńców, a literatura dziecięca potrafi pochłonąć, oj potrafi… Czasami trudno się od niej oderwać, nie mówiąc nawet o wybraniu tylko kilku lektur dla maluchów. Oczywiście skłamałabym pisząc, że działów o tematyce jedzeniowej unikam, że sama tworząc bloga o jedzeniu jestem nią zmęczona. Przeciwnie. Książki kucharskie są dla mnie ogromnym źródłem inspiracji. Prawda jest taka, że jestem samoukiem i jeżeli chcę dalej rozwijać hobby, jakim jest dla mnie gotowanie to muszę czytać, szukać nowych rozwiązań i patentów, których inni nauczyli się w szkołach, poznali na kursach czy w trakcie podróży po całym świecie, na które mnie wciąż nie stać, a nawet gdy stać to ciężko połączyć z pracą zawodową.

Niestety wciąż wiele pozycji kulinarnych, które pojawiają się w księgarniach po szybkim przewertowaniu wraca na sklepową półkę, bo nie odnajduję w nich niczego, czego nie widziałam wcześniej. Jasne, że w kuchni trudno o niepowtarzalność i pisząc bloga  rozumiem to doskonale, jednak jestem wymagającą odbiorczynią i nie daję się zbyć byle czym. Dla mnie nierzadko nie tyle sama książka, co autor czy autorka są najbardziej fascynujący. Uwielbiam, gdy przepisy okraszone są historiami, opowieściami, gdy stoi za nimi coś więcej… Wiecie, o czym mówię, prawda? 

Moi wierni czytelnicy i czytelniczki wiedzą jak wielką fanką „Jerozolimy” jestem. Potrafię utknąć pomiędzy stronicami tej książki na długie godziny. Niewegańskie książki stały się dla mnie ogromnym źródłem inspiracji. Na przepis, po który sięgnęłam dziś, czaiłam się od dawna i wiedziałam, że prędzej czy później trafi na bloga. Pierwotnie nie jest wegański, ale już w samej książce autorzy podpowiadają, że wegetarianie mogą z powodzeniem zastąpić smalec olejem słonecznikowym. Tak też zrobiłam. Nie radzę natomiast sięgać po olej rzepakowy, ponieważ dużo bardziej dymi, aż szczypie w oczy i pozostawia dużo bardziej nieprzyjemny swąd po smażeniu.

Połączenie suszonych śliwek i karmelu z ziemniakami może wydać się nieco dziwaczne, ale skoro dodajemy suszonych owoców do pieczeni i pasztetów, dlaczego nie spróbować opcji z ziemniakami.  Karmel w słonej wersji to też żadna nowość w sumie…

Zdecydowałam się sięgnąć po ten przepis właśnie teraz, ponieważ wydał mi się doskonałym pomysłem na zbliżające się święta. Zresztą sami autorzy publikowali właśnie ten przepis w świątecznym dodatku do „Guardiana”. Może warto zaserwować je jako dodatek do obiadu zamiast pospolitych ziemniaków z wody czy puree? Przygotowanie nie jest pracochłonne, a efekt? Zniewalający. Nie wierzycie? Wypróbujcie sami.

IMG_0030

Cytuję za oryginałem.

Składniki:

  • 1 kg mączystych ziemniaków
  • 120 ml oleju słonecznikowego
  • 150 g miękkich suszonych śliwek
  • 90 g drobnego cukru do wypieków
  • 50 ml lodowatej wody
  • sól

Rozgrzej piekarnik do 240ºC (220ºC z termoobiegiem).

Obierz ziemniaki, małe pozostaw w całości, większe pokrój na pół, tak by każdy miał mniej więcej 60 g. Opłucz je pod zimną wodą i włóż do dużego garnka z dużą ilością świeżej zimnej wody. Doprowadź do wrzenia, a następnie gotuj na wolnym ogniu przez 8-10 minut. Odcedź ziemniaki i potrząśnij dobrze durszlakiem, żeby nadać ich brzegom chropowatą strukturę.

Olej słonecznikowy (nie zastępuj go rzepakowym, bo dużo bardziej dymi) wlej do brytfanki i podgrzej w piekarniku przez 8 minut. Ostrożnie wyjmij brytfankę z pieca i metalowymi szczypcami przełóż na gorący tłuszcz ugotowane ziemniaki, starając się dokładnie obtoczyć w oleju. Wstaw brytfankę na najwyższą półkę w piekarniku na 50-65 minut, aż ziemniaki będą chrupiące i nabiorą złotego koloru. Od czasu do czasu podczas pieczenia obracaj na drugą stronę.

Kiedy ziemniaki są prawie gotowe, wyjmij brytfankę z pieca i ostrożnie odlej z niej większość tłuszczu do żaroodpornej miski. Dodaj do ziemniaków 1/2 łyżeczki soli i suszone śliwki, delikatnie wymieszaj.

Wstaw z powrotem do piekarnika jeszcze na 5 minut.

W tym czasie przygotuj karmel. Wsyp cukier do czystego rondelka z grubym dnem i ustaw do na małym ogniu. Bez mieszania obserwuj, jak cukier zmienia kolor na karmelowy. Nie spuszczaj rondelka z oka ani na chwilę. Gdy tylko cukier osiągnie pożądany karmelowy kolor, zdejmij z ognia.Trzymaj go w bezpiecznej odległości od twarzy, zalej karmel lodowatą wodą, żeby przestał się gotować. Postaw ponownie rondel na ogniu i mieszaj, aż pozbędziesz się wszystkich grudek cukru.

Tuż przed podaniem wymieszaj ziemniaki i śliwki z karmelem. Przełóż do głębokiego półmiska i podawaj od razu.

IMG_0001-002

4 myśli w temacie “Pieczone ziemniaki z karmelem i suszonymi śliwkami”

  1. Wspaniały pomysł! Koniecznie trzeba wypróbować, bo ziemniaki lubię pod każda postacią (jak to poznańska pyra). A może lepiej smalec zastąpić olejem kokosowym? Tym bezwonnym? A może właśnie – tym pachnącym??? Kolor i konsystencja jak najbardziej smalcowate, skład też, bo głównie tłuszcze nasycone. Ja chyba spróbuję właśnie z kokosem, ale nierafinowanego chyba jednak nie zaryzykuję:-)

    Polubienie

Dodaj komentarz