Wiem, wiem. Zaraz znajdą się jacyś malkontenci biadolący, że wszędzie ta dynia i dynia i blogerzy to chyba jakąś książkę o tym, jak pisać, żeby inni chcieli ich czytać, przerobili. Narzekania na to, że wszyscy gotują, piszą i promują na swoich stronach to samo. Co za bieda! 😉 Ja już dawno pogodziłam się z faktem, że w kuchni trudno o niepowtarzalność. Po prostu. Nie będę też narzekać na to, że promowana jest kuchnia sezonowa, bo z wielu przyczyn – od zdrowotnych i smakowych, przez ekologiczne – po ekonomiczne jest ona dla nas najlepsza. Dlatego ja po dynię sięgam wciąż i z ogromną przyjemnością. Żałuję tylko, że nie udało mi się opublikować wszystkich zaplanowanych w tym roku z przepisów i z przykrością muszę stwierdzić, że już mi się to pewnie nie uda tej jesieni. Po pierwsze sezon się skończy, a ja za dni kilka zmykam stąd na małe wakacje i kiedy wrócę będzie niemal połowa listopada, czyli czas, aby przygotować serię przepisów … bożonarodzeniowych. Tak, tak. To nie żart!
Czytaj dalej „11 przepisów z udziałem dyni, czyli podsumowanie sezonu…”
Miesiąc: Październik 2015
Wegański sos alfredo w wydaniu kalafiorowo-dyniowym
Na blogu pojawił się już przepis na wegańskie alfredo w najprostszej, kalafiorowej wersji. Latem zapraszałam do wypróbowania tego sosu z dodatkiem pomidorów, a niedawno przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł – na połączenie dyni i kalafiora. Sos nie tylko smakiem, a również kolorem bardzo przypomina sos serowy i świetnie sprawdza się podany z makaronem. Oczywiście nie widzę przeszkód, aby znalazł inne zastosowanie. Można dodać go do warzywno-makaronowych zapiekanek albo podać z pieczonymi warzywami. Skorzystajcie z receptury dopóki sezon na dynię w pełni. Czytaj dalej „Wegański sos alfredo w wydaniu kalafiorowo-dyniowym”
Wegański dyniowy sernik z tofu z posypką z pestek dyni, czyli po prostu dyniowy tofurnik
Chyba muszę usiąść i podliczyć ilość dyniowych przepisów, którymi zdążyłam się z Wami podzielić podczas ponad sześciu lat blogowania. Nawet na stronie pod nowym adresem, na której się teraz znajdujecie jest ich całkiem sporo, a co dopiero, gdy zajrzymy w czeluście bloga Hello Morning pod dawnym adresem… Nic dziwnego, bo jestem wielbicielką pękatych dyń i moment, gdy pojawiają się w ogrodach i sprzedaży – w warzywniakach, na rynkach i targowiskach cieszy mnie chyba bardziej, niż truskawki w czerwcu. Czytaj dalej „Wegański dyniowy sernik z tofu z posypką z pestek dyni, czyli po prostu dyniowy tofurnik”
Kebaby z tofu a’la rybne oraz sałatka z pieczonym kalafiorem, czyli wegańskie testy książki „Jerozolima”
Niedawno miałam przyjemność poprowadzić mały pokaz gotowania podczas krakowskiej Veganmanii, organizowanej przez stowarzyszenie Otwarte Klatki. Była to już trzecia Veganmania, na której pojawiłam się w tej roli i jak zwykle miło spędziłam czas. Krakowska edycja imprezy robi wrażenie i niewątpliwie była najlepiej zorganizowaną i najsmaczniejszą spośród wszystkich, na których gościłam dotychczas. Podczas pokazu padło kilka pytań dotyczących bloga i gotowanie. Zostałam zapytana o to, czy gotuję częściej z głowy, czy z przepisów. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Na co dzień, kiedy nie przygotowuję przepisów na bloga, gotuję spontanicznie i czasami potem żałuję, że nie spisałam receptury, kiedy niespodziewanie wychodzi mi najsmaczniejsze danie świata. Coraz rzadziej natomiast sięgam po gotowe receptury, zaglądam do wegańskich książek i na blogi. Moją największą inspiracją stały się książki kucharskie, którym daleko do weganizmu czy wegetarianizmu, ale „weganizowanie” receptur, które tam znajduję sprawia mi chyba obecnie największą frajdę. Od kilku miesięcy testuję książkę „Jerozolima” i końca przygody z tym wydawnictwem nie widać. Dla mnie to kuchnia idealna, dużo tam moich ulubionych smaków, przypraw, warzyw, ryby zastępuję tofu, inne mięso sojową teksturą czy tempehem. Dodaję jakiś składnik lub zabieram i gotuję trochę, jak w „Jerozolimie”, a trochę po swojemu. Efekty? Baaardzo satysfakcjonujące. Czytaj dalej „Kebaby z tofu a’la rybne oraz sałatka z pieczonym kalafiorem, czyli wegańskie testy książki „Jerozolima””
Wegańska chałka dyniowa. Ulubiona.
Wegańskie angielskie śniadanie
Jakiś czas temu postanowiłam udowodnić Wam, że nie weganizm nie oznacza rezygnacji z tradycji na przykładzie berlińskiego fast foodu – currywurst. Przygotowałam wówczas słynny przysmak znad Sprewy.
Dziś zrobię mały ukłon w kierunku fanów Wysp Brytyjskich i miłośników tradycyjnego, angielskiego śniadania. Do dziś pamiętam pierwsze lekcje języka angielskiego, jeszcze w podstawówce, gdzie prowadząca zajęcia opowiadała nam o brytyjskim śniadaniu, a potem grała na gitarze, a my śpiewaliśmy piosnkę o pękających, smażonych kiełbasach… Czytaj dalej „Wegańskie angielskie śniadanie”
Dwunasty Dolnośląski Festiwal Dyni we Wrocławiu
Mieszkam we Wrocławiu zaledwie rok. To bardzo mało czasu, aby dobrze poznać miasto, nie mówiąc nawet o nawiązywaniu znajomości i przywiązywaniu się. Pomimo tego miasto skradło moje serce i polubiłam je, jak żadne inne. Życie jednak pisze własną historię i już za chwilę przyjdzie mi żegnać się ze stolicą Dolnego Śląska. Zresztą wygląda na to, że nie będzie to jedyna zmiana tej jesieni. Czytaj dalej „Dwunasty Dolnośląski Festiwal Dyni we Wrocławiu”
Włoska zupa z ciecierzycy i pieczonej papryki
Jeżeli miałabym wymienić najbardziej fascynujące mnie kuchnie świata to w czołówce, a może i na samym szczycie znalazłaby się kuchnia włoska, którą pokochałam od pierwszego kęsa, kiedy jako trzynastoletnie dziewczę po raz pierwszy pojechałam do Włoch na kolonie. Kiedy wyjeżdżałam na wycieczki szkolne czy obozy w Polsce, podstawowym składnikiem wszystkich posiłków było mięso, którego nie lubiłam i podczas, gdy inne dzieciaki zostawiały na talerzach surówki, co notabene bardzo intrygowało mojego tatę, nauczyciela i organizatora wielu wyjazdów, na których byłam, ja porzucałam talerz z kotletem. Czytaj dalej „Włoska zupa z ciecierzycy i pieczonej papryki”
Dyniowa tofucznica. Idealna na październikowe śniadanie
Jesień zagościła na dobre. Skoro wieczorami zakładam czapkę, szalik, a nawet rękawiczki oznacza to, że nie ma odwrotu, lata już nie będzie. Ręce marzną, gdy jadę rowerem. Nawet lubię tę zmianę pór roku, a co za tym idzie garderoby, menu i rytmu dnia. Życie chyba byłoby mniej ciekawie, gdyby cały czas za oknem było tak samo. Dla mnie ta jesień znów oznacza szereg życiowych zmian. Właściwie powinnam się cieszyć, że ciągle coś się dzieje, że jestem w ruchu, ale z drugiej strony każdy chyba potrzebuje w życiu stabilizacji, która sprawia, że czujemy się bezpiecznie i te ciągłe zmiany budzę niepokój. Czytaj dalej „Dyniowa tofucznica. Idealna na październikowe śniadanie”
Koktajl z dyni i melona z imbirem i cynamonem
Obiecałam sobie kiedyś, że będę regularnie wrzucać na bloga przepisy na koktajle. Moja systematyczność w tym względzie jest jednak tragiczna, ale ostatnimi czasy nadrabiam zaległości. Niedawno proponowałam miks melona, antonówek i mięty. Dziś podobnie, ale jeszcze bardziej sezonowo, bo w tango z melonem poszła pani dynia… Skoro dynia to dla smaku dodałam nieco pomarańczy. Całość podkręciłam cynamonem i imbirem, a żeby nie było zbyt gęste wlałam niecałą szklankę domowego mleka z pestek dyni. Dla zdrowia nieco pestek – chia i siemię. Wyszedł pyszny i zdrowy koktajl. Idealny na śniadanie, jako dodatek do obiadu czy na lekką kolację. Musicie spróbować. Czytaj dalej „Koktajl z dyni i melona z imbirem i cynamonem”