Wracam do gotowania i pisania bloga po niemal miesiącu przerwy. Przyznam się, że jest to trudniejsze niż przypuszczałam. Myślałam, że raz dwa zmajstruję coś w kuchni, w okamgnieniu obfotografuję, usiądę, napiszę post i będzie cacy. Tymczasem było wręcz przeciwnie. W kalendarzu uśmiechała się do mnie długaśna lista pomysłów na przepisy do zrealizowania, a ja nie wiedziałam, od którego by tu zacząć. Robienie zdjęć szło mi, jak po grudzie, a teraz piszę do Was te słowa, walcząc z pustką w głowie.
Pojechałam do rodzinnego domu. Jasne jak słońce było, że nie odpuszczę sobie gotowania i gdy tylko w moje ręce wpadała dynia Hokkaido wszyscy wiedzieli, kto wygra ten pojedynek.
Na obiad wjechało gnocchi dyniowe z pesto z jarmużu i ratatouille. Na deser pojawiło się słynne na cały świat brownie dyniowe autorstwa Isy Chandry Moskowitz, a ponieważ musu dyniowego nie ubywało nic, a nic, trzeba było kombinować dalej.
Nie potrafię sobie przypomnieć kiedy ostatni raz piekłam muffiny. Kiedyś hit i ozdoba imprez, pieczone na śniadanie, w chwili, gdy nagle robiłam się głodna „na coś słodkiego” do kawy, a nawet ukręcane w środku nocy, w studenckim amoku i przedegzaminacyjnym stresie, żeby sobie nieco ulżyć i uspokoić nerwy. Niegdyś miałam je ciągle pod ręką, nosiłam ze sobą, częstowałam na koncertach. Zły dzień? Smuteczek? A proszę! Ciocia Mad wyciąga z torby słodkie, czekoladowe cudeńko. Teraz muffiny, że też pozwolę sobie na obcojęzyczne wtrącenie, ale nawiązujące do pór roku, a że dziś pierwszy dzień jesieni, to chyba zostanie mi wybaczone, wydają się być so last summer. Czy ktoś je jeszcze piecze w ogóle? Jeżeli tak, to super. Jak nie to zróbcie wyjątek dla moich i wypróbujcie koniecznie.
Wbrew pozorom są one naprawdę fajnym rozwiązaniem dla tych, którzy lubią piec, ale nie za bardzo mają na to czas, jak również dla tych, którzy pieką słabo i chcieliby zacząć od czegoś prostego. Łatwo się je dzieli i częstuje nimi, prosto jest je zabrać ze sobą nie tylko w plener, na piknik, o których o tej porze roku możemy powoli zapominać, ale do pracy czy na uczelnię.
Jeszcze tylko mały instruktarz, jak przygotować puree z dyni. Posiadacze garnków do gotowania na parze mają sprawę ułatwioną, bo wystarczy dynię Hokkaido wydrążyć, pokroić w mniejsze kawałki i ugotować na parze do miękkości, zmiksować blenderem na gładko. Dynia Hokkaido nie wymaga obierania ze skórki, ale jeżeli używamy innego gatunku to radzę ją jednak obrać. Drugim sposobem na puree jest upiec dynię w piekarniku, spryskując wodą od czasu do czasu, aby się nie przypaliła i gdy zmięknie, zmiksować na gładko podobnie, jak przy sposobie z gotowaniem.
Muffiny są naprawdę pyszne, aromatyczne i idealne do kawy na jesień, którą dziś rozpoczęliśmy zgodnie z kalendarzem na dobre. Całkiem odżywcze, bo z mąki orkiszowej i płatków owsianych. Jeżeli nie używacie cukru trzcinowego lub buraczanego możecie użyć agawy, ksylitolu lub stewii.
Składniki na 12 muffinów:
- 1 szklanka mąki orkiszowej razowej
- 1/2 szklanki mąki pszennej białej
- 1/3 płatków owsianych górskich
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- szczypta soli himalajskiej
- 1 łyżeczka cynamonu
- 3/4 szklanki puree z dyni
- 1 szklanka mleka roślinnego niesłodzonego (u mnie owsiane)
- 1/2 szklanki cukru trzcinowego
- 2 łyżki oleju słonecznikowego lub rzepakowego
- 1 łyżka zmielonego siemienia lnianego + 3 łyżki gorącej wody
- ziarenka z połowy laski wanilii
- 2 brzoskwinie, bez pestek, pokrojone w 0,5 cm kosteczkę
W dużej misce wymieszać siemię lniane z wodą. Odstawić na bok. Pokroić brzoskwinie i wymieszać z płatkami owsianymi.
Do siemienia dodać mleko, olej oraz puree i dokładnie wymieszać. Dodać cukier, sól, wanilię i cynamon. Następnie stopniowo wsypywać mąki, sodę, proszek do pieczenia i mieszać tak, aby składniki równomiernie się połączyły, choć ciasto na muffiny nie musi być idealnie gładkie i może zawierać grudki. Następnie ostrożnie dodajemy płatki owsiane z brzoskwiniami i delikatnie mieszamy, aby nie zgnieść owoców. Masę przekładamy do 12 foremek na muffiny. Pieczemy w 180°C przez około 20-25 minut. Patyczek wetknięty w babeczkę powinien być suchy.
Studzimy na kratce. Zajadamy do gorącej kawy.
Jeżeli lubicie dynie, a brakuje Wam pomysłów na to, co można z nią zrobić to serdecznie zapraszam na wrocławskie warsztaty dyniowe, które będę miała okazję poprowadzić już niebawem, bo 3 października. Szczegóły TUTAJ .
gdybym tylko była w pobliżu od razu pędziłabym na te warsztaty! muszę się kiedyś na jakieś wybrać, oczywiście z Twoim udziałem 🙂
sezon czas zacząć, cudowny sezon… jesień już czuć nie tylko w powietrzu, ale i na talerzach 🙂 dynia to mój ulubiony ‚ przysmak’ tego sezonu! ❤ muffinki muszą smakować obłędnie!
PolubieniePolubienie
Zapraszam zarówno do pieczenia, jak i na warsztaty! 🙂
PolubieniePolubienie
Eee.. ja uwielbiam muffiny i uwielbiam je piec 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I bardzo dobrze. Szkoda, żeby takie fajne babeczki odeszły do lamusa kulinarnego 🙂
PolubieniePolubienie
Dyni nigdy za wiele 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam nadzieję, że napiszesz mi to samo za miesiąc, kiedy blog będzie dosłownie zasypany dyniowymi przepisami 😉
PolubieniePolubienie
wspaniale,zrobię na najbliższe szkolenie. U mnie muffiny też ostatnio last summer, ale razem ze wszystkimi innymi słodkościami- niestety, dieta.. dla tych jednak zrobię wyjątek 😉 tylko sypnę pszenną razową, bo orkiszowej ni mom. Dobrej jesieni!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślę, że ograniczenie cukru w diecie to bardzo dobre posunięcie, ale jednocześnie nie widzę problemu, jak od weekendu do weekendu zjemy sobie taką babeczkę czy kawałek domowego ciasta 😉
PolubieniePolubienie
i to jest doskonały punkt widzenia! 😀 dlatego też upichcę babeczki. Z mąką nie będzie problemu, prawda? [pszenna razowa]
PolubieniePolubienie
nie, spokojnie można użyć zamiast orkiszowej 😉
PolubieniePolubienie
Zrobiłam z lekką modyfikacja 😉 użyłam pół na pół mąki pszennej i gryczanej i nie dodawałam płatków owsianych. Wyszły bardzo smaczne 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O dzięki za pomysł, może też wypróbuję w takiej wariacji ❤
PolubieniePolubienie
Ja dynię odkryłam nie tak dawno. Jak pomyślę, że jeszcze kilka lat temu wyjmowałam z niej pestki, a resztę wyrzucałam, to aż mi szkoda. Póki co moje serce zdobyła zupa z dyni, ale zostało mi jeszcze trochę zamrożonego musu (wyczytałam, że tak mogę go przechować), więc może coś jeszcze wymyślę.
PolubieniePolubienie
Jakie było moje zdziwienie, kiedy wyszły mi idealnie. Słaby ze mnie kucharz, a dzięki Tobie muffinami zachwycała się cała moja rodzina. Tylko muszę się jeszcze nauczyć robić mleko roślinne :).
PolubieniePolubienie